Z pobocza przy ulicy Hallera w minionych miesiącach zniknęły cztery lipy. Władze miasta podkreślają, że to ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców.
Sprawie postanowiła przyjrzeć się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku. Na jej wniosek Starostwo Powiatowe w Wejherowie prowadzi postępowanie wyjaśniające. Podjęło one kroki, by jak najszybciej rozstrzygnąć, czy wycinka drzew była legalna.
– Skierowaliśmy pisma i dokumenty do Urzędu Miejskiego w Wejherowie i do Miejskiego Konserwatora Zabytków – mówi Jacek Thiel, etatowy członek Zarządu Powiatu Wejherowskiego. – W wyniku postępowania stwierdzimy, czy drzewa, te cztery lipy, zostały wycięte zgodnie z literą prawa, czyli czy uzyskały wszelkie uzgodnienia – dodaje.
Jeśli nie, to z urzędu, z mocy ustawy, starosta jest zobowiązany do wymierzenia kary. Postępowanie ma skończyć się w ciągu dwóch miesięcy.
Wycinka jest usprawiedliwiana względami bezpieczeństwa. Drzewa były stare i stanowiły zagrożenie dla mieszkańców.
– Te cztery drzewa były chore. Mamy dokumenty potwierdzające, od niezależnej osoby z doświadczeniem i wykształceniem zajmującym się drzewami, która stwierdziła wprost, że te drzewa zagrażają bezpieczeństwu i życiu naszych mieszkańców. W związku z tym należało je usunąć – zaznacza Beata Rutkiewicz, zastępca prezydenta Wejherowa.
Ulica Hallera ma zostać przebudowana w ramach projektu "Rewitalizacja śródmieścia Wejherowa". Urzędnicy nie wykluczają, że kolejne drzewa zostaną wycięte. Wynika to z troski o bezpieczeństwo mieszkańców.
– W procesie rewitalizacji postaramy się zachować największą liczbę drzew, jaka tam istnieje, a resztę dosadzić – mówi Beata Rutkiewicz.
W trakcie ciszy wyborczej dodawanie i przeglądanie komentarzy jest zablokowane.