Dlaczego Puck jest swoistym miastem przy drodze prowadzącej do Helu? Odpowiedź próbuje znaleźć Mirosław Kuklik, dyrektor Muzeum Ziemi Puckiej im. Floriana Ceynowy.
Muzealnik z Pucka udzielił wywiadu biuletynowi Ziemia Pucka. Opowiada w nim m.in. o problemach turystyki miejskiej.
– Tendencja omijania miasta jest chyba związana z brakiem miejsc parkingowych i z brakiem jednorodnego produktu turystycznego – wyjaśnia Kuklik. – Przykładowo, skansen w Nadolu funkcjonuje jako część szerszej oferty, w której mieści się wieża widokowa w Gniewinie, przystanie na Jeziorze Żarnowieckim, obiekty wybudowane na piłkarskie mistrzostwa Europy, klasztor w Żarnowcu czy pałac w Krokowej. To jest oferta na cały dzień. W Nadolu dysponujemy dużym terenem, kilkoma obiektami i możemy prowadzić tam zajęcia połączone z ogniskiem.
Tymczasem, jak zauważa dyrektor, w Pucku działania są odosobnione.
– Nie ma żadnego pakietu turystycznego, choć pojawiły się pierwsze jaskółki w postaci Puck Glas. Może na bazie tego, co robią jego właściciele, Szpitalika i innych atrakcji turystycznych, takich jak deptak historyczny, Muzeum Morskiego Dywizjonu Lotniczego, udostępnienie puckiego kościoła do zwiedzania czy przypomnienie tradycji zaś łubinowych uda się taki produkt historyczny stworzyć – sugeruje.
I zaznacza, że bez całościowej oferty oraz parkingów z miejscem na autokar trudno będzie konkurować o turystów.
– W tej chwili grupy, które przyjeżdżają do Szpitalika, narzekają, że muszą pozostawić autokar dwa kilometry od muzeum. Z żalem patrzymy, jak te autokary odjeżdżają dalej w kierunku Helu... – podsumował Mirosław Kuklik.