Sprawa zanieczyszczenia wód Bałtyku, a zwłaszcza Zatoki Puckiej, budzi coraz większe zainteresowanie. Tym razem samorządowcy, rybacy, naukowcy i ekolodzy dyskutowali o przyszłości Zatoki i stanie jej wód pod koniec lutego w siedzibie Powiatowego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego.
Jak podali na facebookowym profilu starostwa puckiego jego przedstawiciele, rybacy poławiający na akwenie od wielu miesięcy informują o coraz mniejszych zasobach Zatoki Puckiej i o coraz słabszej kondycji ryb, które są wychudzone i chore.
– Zdarzały się też masowe śnięcia ryb. Naukowcy szukają odpowiedzi na taki stan rzeczy – na razie jednak bezskutecznie – czytamy we wpisie.
Powiatowi urzędnicy relacjonują, że jak podkreślili obecni na spotkaniu prof. Jan Marcin Węsławski z PAN oraz prof. Iwona Psuty z Morskiej Instytutu Rybackiego, nie istnieje jeden czynnik, który mógłby wpłynąć na tak znaczące pogorszenie się stanu wód Zatoki.
– Z kolei rybacy mówili, że połowy na tym akwenie spadły w ciągu ostatnich lat nawet o trzy czwarte i stały się nieopłacalne – dodali. – Na spotkaniu mowa była też o konieczności stałego monitorowania wód Zatoki Puckiej.
Sprawą czystości Bałtyku, w tym Zatoki Puckiej, zajął się też polski rząd. Przypomnijmy – jego przedstawiciele chcą wiedzieć, co faktycznie dzieje się w wodach Zatoki Puckiej, a dokładniej – jaki jest stan żyjących tam m.in. ryb. Od dłuższego bowiem czasu zarówno miejscowi rybacy, jak i przedstawiciele ekologów biją na alarm, mówiąc o wymieraniu organizmów. Przyczyną okazać się mogą instalacje przemysłowe zlokalizowane m.in. na terenie gminy Kosakowo. Więcej na ten temat pisaliśmy w tym artykule.