31.03.2017 15:00 0 Redakcja / TTM
Część lokalnych szkół włączyła się w ogólnopolski strajk zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Dyrekcje apelowały do rodziców o wyrozumiałość i ewentualne pozostawienie dzieci w domach. W niektórych szkołach okazało się to jednak zbyteczne.
Innego zdania są strajkujący, którzy między innymi chcieli wyrazić swój sprzeciw wobec zachodzącej reformy oraz przedstawić obawy, o których większość pedagogów nie chce głośno mówić.
Wszyscy boją się o pracę, ale nie wszyscy są gotowi się poświęcić i wziąć udział w strajku – przekonuje Daniel Hadam, prezes ogniska ZNP w Rumi. - Wobec osób strajkujących zostaną wyciągnięte konsekwencje finansowe, czyli zostanie nam potrącony z pensji ten dzień nieobecności w pracy. Niemniej jestem zdziwiony, że wśród nauczycieli było tak małe zainteresowanie – dodaje.
Tak mała frekwencja strajkujących może być spowodowana represjami, jakimi byli poddawane były osoby chcące wziąć udział w strajku, o czym informowałam na Facebooku. Niemniej, gdy spłyną raporty, będę sprawdzała dokładnie, dlaczego tak to wyglądało w konkretnych placówkach – wyjaśnia Elżbieta Markowska, prezes pomorskiego oddziału ZNP.
Zdecydowanie większego rozmachu nabrał strajk organizowany w Samorządowym Zespole Szkół w Gniewinie, gdzie protestowało 40% nauczycieli, a na zajęcia przyszedł tylko jeden uczeń.
Ze wstępnych szacunków ZNP wynika, że wskutek reformy pracę może stracić około 37 tysięcy polskich nauczycieli.