22.11.2016 13:42 0 Redakcja / TTM

Sprawa skatowanego psa znów w sądzie

fot. TTM

W poniedziałek (21 listopada) odbyła się kolejna rozprawa w sprawie skatowanego we Władysławowie Odiego. Na sali obecni byli między innymi właściciele czworonoga, oskarżeni oraz ostatni świadkowie. Sprawy nie udało się zakończyć.

fot. TTM fot. TTM fot. TTM fot. TTM fot. TTM

Podczas poniedziałkowej rozprawy zeznawali dwaj ostatni świadkowie zdarzenia, w tym lekarz weterynarii, który zajął się skatowanym psem.

  • Był on w krytycznym stanie, był bardzo wyziębiony, miał liczne rany, w których zalęgły się larwy much i praktycznie nie reagował na żadne bodźce zewnętrzne – opisuje Anna Ciskowska-Tusk, weterynarz.

Obecnie Odi czuje się dobrze, ale niektóre rany będą mu towarzyszyć przez całe życie. Pies wraz z właścicielem pojawił się w sądzie.

  • Dochodzi do siebie, będzie jeszcze potrzebna rehabilitacja, a niektóre z tych ran, w tym kulejąca łapka, już po prostu z nim zostaną – mówi Przemysław Wiśniewski, właściciel Odiego.

Na sali rozpraw obecni byli także obaj oskarżeni, którzy przed sądem odpowiadali z wolnej stopy. Prokuratura będzie domagała się dla nich kary więzienia.

  • W odniesieniu do obydwu oskarżonych urząd prokuratorski będzie wnosił o wymierzenie bezwzględnej kary pozbawienia wolności, w wymiarze roku. Przypomnę, że czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat 3 – tłumaczy Michał Kierski, zastępca prokuratora rejonowego w Pucku.

  • Sprawcy chcieli tego psa zabić, ale jemu udało się jakimś cudem przeżyć. Wydaje mi się, że kara roku pozbawienia wolności, jest karą, która mogłaby zostać wymierzona za ten czyn – ocenia Michał Gostkowski, pełnomocnik OTOZ Animals.

Ponadto prokuratura będzie się domagać, by oskarżeni otrzymali dziesięcioletni zakaz posiadania zwierząt oraz wpłacili po co najmniej pięć tysięcy złotych na cele związane z ochroną zwierząt.

Pomimo przesłuchania dwóch ostatnich świadków i braku kolejnych dowodów nie udało się zamknąć sprawy. Termin ostatniej rozprawy został wyznaczony na 14 grudnia.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w połowie czerwca. Wówczas pies został żywcem wsadzony do worka na śmieci i zasypany gruzem, gdzie miał umrzeć. Na szczęście cierpiące zwierzę usłyszeli przechodnie, którzy niezwłocznie zareagowali. Więcej o sprawie pisaliśmy TUTAJ.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...