18.06.2016 10:03
0
Redakcja
Młode ptaki wzbudzają współczucie, pomoc może im zaszkodzić
Zdjęcie ilustracyjne - pixabay.com
W ciągu ostatnich dni strażnicy z gdyńskiego ekopatrolu otrzymują wiele sygnałów dotyczących młodych ptaków, które potrzebuję pomocy. Nierzadko zgłaszający osobiście przynoszą „chore zwierzęta”. Mundurowi apelują, by tego nie robić, ponieważ młodym ptakom nic nie dolega, po prostu obecnie uczą się latać.
- Wiele osób dzwoni, informując o młodych ptakach, które potrzebują pomocy, bo wypadły z gniazda. Często ludzie sygnalizują, że młodziaki są ranne, albo chore, bo mają kłopoty z lataniem – mówi Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik Straży Miejskiej w Gdyni. - Zdarza się, że ludzie przynoszą takie ptaki do straży – dodaje.
W większości przypadków okazuje się jednak, że chodzi o podloty, czyli młode ptaki, które dopiero uczą się latać.
- Pierwsze loty rzeczywiście młodych rzeczywiście bywają nieporadne. Co więcej, resztki pisklęcego puchu i szeroko otwierany po pokarm dziób budzą w nas instynkty opiekuńcze i mylimy je z pisklętami, a dorosły ptak nie podleci pomóc, gdy w okolicy kręci się człowiek – wyjaśnia rzecznik.
Często zgłaszający, w trosce o ptaki, biorą je pod swoją opiekę. Wówczas młode są najczęściej przechowywane w pudełkach i nieodpowiednio karmione, co powoduje rozmaite schorzenia i uniemożliwia im powrót do naturalnego środowiska, a ostatecznie może doprowadzić do śmierci.
- Bardzo rzadko strażnicy mają do czynienia z pisklętami, które faktycznie wypadły z gniazda, dlatego nie pomagajmy młodym i nie zabierajmy ich, lepiej po prostu posadzić je na gałęzi czy krzaku, będzie łatwiej im wzlecieć, dadzą sobie radę – podsumowuje Danuta Wołk-Karaczewska.
Od początku roku gdyńscy strażnicy interweniowali blisko 230 razy w przypadku rannych, chorych i potrzebujących pomocy ptaków.
SM Gdynia