Zjawisko przesilenia wiosennego dla jednych jest tylko mitem, a dla innych ciążącym na organizmie jarzmem. Zwolenników zarówno pierwszej jak i tej drugiej teorii jest wielu. Przekonajmy się zatem jak przedłużająca się zima i nagły przypływ wiosny wpływa na nasz organizm.
Osłabiona odporność, apatia oraz ospałość mogą być pierwszymi z oznak przesilenia wiosennego. Zaczyna się niewinnie. Odpowiednie antidotum jednak ciężko znaleźć. Dla jednych wystarczy odpowiednia ilość snu, dla drugich zdrowa dieta. Inni łączą te metody wzmocnienia organizmu.
Podczas gdy nasz organizm jest na skraju zimowego wyczerpania lekarze zalecają częste spacery, jedzenie lekkostrawnych potraw oraz zwiększenie aktywności fizycznej. Nasz organizm potrzebuje wówczas zastrzyku witamin, pełnowartościowego białka oraz składników mineralnych.
W naszej szerokości geograficznej przesilenie wiosenne dotyka około 50-60 procent populacji. Z przeprowadzonych jakiś czas temu badań wynika, że w stan wiosennej frustracji wprowadza nas hormon szczęścia, czyli serotonina.
Poprzez wydłużenie się długości dnia nasz mózg doznaje przestrojenia hormonalnego. Następuje zwiększenie produkcji serotoniny, natomiast zmniejszenie mealtoniny, czyli hormonu snu. Taka nagła zamiana ról źle wpływa na nasze samopoczucie.
Serotonina jest hormonem, który daje nam na przykład przyjemność z jedzenia, zaburzenie w jej wytwarzaniu może doprowadzić natomiast do depresji. Jeżeli jej poziom w mózgu przekroczy dotychczasową ilość to organizm zaczyna się buntować. Do sprawnie funkcjonujących mięśni ciała wysyłana jest wówczas informacja, że organizm potrzebuje natychmiastowego odpoczynku.
Kac wiosenny jest czasem, który musimy niestety przeczekać. Za kilka tygodni powinniśmy cieszyć się wiosną bez żadnych przykrych niespodzianek. Pamiętajmy jednak, aby teraz nie forsować zbyt mocno naszego organizmu.