Wierzę, że muzyka oddaje to co czujemy w środku, a inspiracje czerpię z życia - mówi Paweł Radwański. Beatboxer, uczestnik projektu NASA "Odyseja Umysłu" opowiada o naśladowaniu dźwięków o beatboxie, muzyce i o tym dlaczego warto mieć pasję.
Patrycja Milewska: Jakie dźwięki potrafisz naśladować?
Paweł Radwański: Beatbox głównie opiera się na dźwiękach perkusji, najlepsi technicznie zawodnicy korzystają głównie z czterech podstawowych dźwięków i zmieniając strukturę beat'u, rytm itd. mogą tworzyć naprawdę niesamowite rzeczy, więc wierzę, że nie trzeba znać 100 dźwięków, wystarczy ich kilka, tylko musimy opanować je do perfekcji i umieć przestawiać w dowolnej konfiguracji i ramach czasowych. Poza perkusją beatboxerzy wykorzystują dźwięki różnych instrumentów takich jak trąbka, gitara elektryczna i tak jak już wspomniałem wszelkiego rodzaju odmiany perkusji. Do tego można dodać nasz głos, przy dodaniu nucenia do beatu możemy cover'ować znane piosenki. Da się także śpiewać i beatboxować. Można robić wokalne scratche - efekt zbliżony do miksowania muzyki przez DJ-ów. Ostatnio bardzo popularne są dźwięki dubstepowe i elektroniczne, głównie oparte na oscylacjach wargowych, basie gardłowym i wob-wob'ach. Siedzę w tej muzyce już blisko 6 lat i pomimo tego wciąż poznaję ludzi, którzy umieją inne dźwięki.
Czym dla Ciebie jest beatbox?
Mogę śmiało powiedzieć, ze beatbox stał się częścią mojego życia. Niestety warunki w Polsce nie ułatwiają życia artystom niekomercyjnym więc niestety nie wiążę z muzyką przyszłości, jednak muzyka miała znaczący wpływ na poszerzanie się spektrum mojego poglądu na świat. Społeczność beatbox'owa jest bardzo przyjazna. Nie ma sporów i nienawiści, wszyscy sobie pomagają. Kiedy leciałem do Kanady i napisałem o tym na forum odezwało się do mnie blisko 10 osób oferując mi pomoc, zakwaterowanie i oprowadzenie po mieście. Główne inspiracje czerpię ze stron internetowych typu Youtube, gdzie artyści beatboxowi zamieszczają codziennie dziesiątki filmików. Niesamowita jest wymiana kulturowa i możliwość poznania tak zróżnicowanych i inspirujących ludzi.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z tworzeniem dźwięków?
Nie pamiętam mojego pierwszego dnia, wyszło to naturalnie. Od dziecka interesowała mnie muzyka, próbowałem wielu instrumentów, ale zawsze czegoś mi brakowało. Z autobusu do domu mam jakieś 10 minut, często wykorzystywałem ten czas na nucenie sobie czegoś. Przełom nastąpił w 2009 roku, kiedy wystartowałem w projekcie Odyseja Umysłu. Zajęcia polegały na wielu ćwiczeniach aktorskich, psychologicznych itd. Na jednej z improwizacji aktorskich spróbowałem udawać perkusistę i ludzie powiedzieli, że dobrze mi to wychodzi i może spróbowałbym pociągnąć temat. Rzeczywiście grałem beatboxera w całym przedstawieniu. Początki były bardzo ciężkie.
Jak wygląda nauka beatboxu?
Jeśli chcemy nauczyć się tańczyć to wystarczy pójść do jednej z setek szkół tańca. Niestety u nas jest trochę inaczej. Nie chcemy skomercjalizować naszej muzyki, bo wierzymy, że jeśli zajmują się nią tylko ludzie, którzy robią to z pasji będzie to dużo bardziej wartościowe. Nie ma żadnych szkół beatboxu. Od niedawna działa w Polsce kilka osób, które próbują prowadzić warsztaty dla bliskich. Bardzo cieszy mnie fakt, że doszedłem do wszystkiego sam. Prawdą jest, że jeżeli ktoś nas czegoś uczy to nieświadomie podłapujemy jego styl. Jestem dumny z tego, że moje brzmienie jest unikalne.
Co jest najważniejsze w muzyce, którą się zajmujesz?
Technika jest obecnie najważniejszą częścią naszej muzyki, oczywiście ćwicząc technikę nie możemy zapominać o muzykalności. Musimy pamiętać, że to widz ma czerpać przyjemność. Moim zdaniem lepiej zrobić łatwy beat, niż wrzucać milion dźwięków naraz, które są bardzo ciężkie w odbiorze. Jest kilka wariacji dźwiękowych, które łączą się w bardzo szybkie kombinacje.
Od kiedy beatboxujesz i jak wyglądają ćwiczenia?
Nie skupiam się na tym, że w tym tygodniu muszę wymyślić coś nowego, od jakiegoś czasu skupiałem się głównie na nauce, a beatbox traktuję bardziej jako hobby. Jednak w wolnych chwilach, kiedy jestem sam w domu lubię stworzyć coś nowego. Wierzę, że muzyka oddaje to co czujemy w środku. Inspiracje czerpię z życia, a także w małym stopniu muzyki, którą słucham.
Czy beatbox jest związany tylko z muzyką i kulturą hip-hopową?
Początkowo beatbox był mocno szufladkowany i zaliczany tylko do hip-hopu. Rzeczywiście, jest to piąty element kultury hiphopowej. Obecnie beatbox rozwija się we wszystkich rodzajach muzyki. Obecnie beatboxerzy szczególny nacisk kładą na muzykę elektroniczną, dubstepy, electro, DnB itd. Nie brakuje jednak oldschoolowców, którzy ciągle wierzą w stare brzmienie. Nie brakuje u nas także jazzowych artystów, orientalnej muzyki, słyszałem nawet Disco Polo i muzykę graną w radiu.
W ramach warsztatów wyjeżdżałeś do Ameryki. Czym jest Odyseja Umysłu?
Owszem miałem okazję być dwa razy w Ameryce, ale na zawodach Odysei Umysłu. Odyseja to projekt NASA, który rozwija się już od ponad 30 lat. Głównym celem projektu jest oduczyć ludzi odtwórczego myślenia. Chodzi o powielanie pomysłów, szczególnie w szkole gdzie uczymy się na pamięć i powielamy czyjeś pomysły. Odyseja mówi temu stanowcze nie i zwraca uwagę na to, że młodzi ludzie powinni skupić się na inwencji twórczej. Odyseja promuje kreatywność, umiejętność przekazania swoich pomysłów, pracę w zespole, pokonywanie nieśmiałości. W Stanach Zjednoczonych odbywają się mistrzostwa świata, gdzie zazwyczaj właśnie wykorzystywałem moją muzykalność w przedstawieniach i chyba to się opłaciło, bo wróciliśmy do Polski z tytułem wicemistrzów świata. Oprócz tego uczestniczyłem w wielu warsztatach międzynarodowych prowadzonych w Polsce i w Niemczech. Był to dla mnie ogromny zastrzyk zajawki i pozytywnej energii.
Jak wygląda obecnie Trójmiejska scena beatboxu?
Trójmiejska scena beatboxu rozwija się bardzo dobrze. Jestem administratorem trójmiejskiego forum, gdzie jest nas już ponad setka. Często odbywają się pokazy, wystarczy śledzić muzyczne wydarzenia, nawet na Facebooku. Osobiście cenię u innych kreatywne podejście do tematu oraz unikalne dźwięki. Lubię artystów, którzy inspirują.