Pobudka skoro świt, wiele godzin wyczekiwania, by poczuć dreszczyk emocji, kiedy na gładkiej tafli wody, przynęta drgnie. Wędkarstwo – dla jednych sposób na relaks, dla innych forma sportu, bez której nie da się żyć. O swojej pasji do wędkarstwa muchowego i kodeksie wędkarza, opowie nam Rafał Machol. Warto dodać, że 19 marca obchodzimy Dzień Wędkarza.
Aneta Mirończuk: Kto zaraził Cię miłością do wędkarstwa?
Rafał Machol: Mój tata wędkował i to z nim pierwszy raz poszedłem na ryby. Miałem może kilka lat. Wędkarstwo to nasze rodzinne hobby. Łowią także moi bracia.
AM: Czy to drogi sport?
RM: Profesjonale wędkarstwo jest kosztowne. Markowy sprzęt to wydatek kilku tysięcy złotych. Jeśli jednak robimy to rekreacyjnie nie wyjdzie drogo. Wędkę można kupić już za 100 zł. Można powiedzieć, że jestem tak pośrodku. Troszkę ekonomicznie podchodzę do wędkarstwa, ale zwracam też uwagę na jakość kupowanego sprzętu.
AM: Wysoka kara grzywny grozi za nielegalny połów ryb. Jak więc zdobyć stosowne uprawnienia?
RM: Po pierwsze trzeba wyrobić Kartę Wędkarską (red. - do pobrania w załączniku). Robi się to raz w życiu i uprawnia nas do amatorskiego połowu ryb. Warunkiem jest zdanie egzaminu, który przeprowadzany jest przez Polski Związek Wędkarski. Posiadając zaświadczenie o zliczeniu testu należy udać się do starostwa i wyrobić dokument. Kosztuje to w granicach 10 zł.
Zupełnie inną kwestią jest posiadanie pozwolenia na połów ryb na danym zbiorniku. W zależności, jaki organ jest właścicielem lub dzierżawcą, a może to być Polski Związek Wędkarski, urzędy morskie czy prywatny dzierżawca, pozwolenie u każdego należy uzyskiwać oddzielenie. (CENNIK)
Nad przestrzeganiem przepisów czuwa Państwowa Straż Rybacka oraz Społeczna Straż Rybacka, wspomagana przez służby mundurowe. Wędkarze, którzy nie stosują się do okresów ochronnych czy obowiązujących wymiarów ryb, przekazywani są Policji. Takich mandatów w ciągu roku wystawia się sporo.
AM: Co jest ważniejsze: ryba czy łowienie?
RM: Dla mnie zdecydowanie łowienie. Mnóstwo przyjemności dostarcza mi ten czas spędzony nad wodą, na łonie natury, kiedy mogę wyciszyć się i zapomnieć o codziennych troskach. Uwielbiam wędkarstwo muchowe za to, że daje poczucie kontroli nad sytuacją. Moim zadaniem jest wypatrywanie momentu przechwycenia przez rybę przynęty i natychmiastowa reakcja.
Dla innych istotne są rekordy, zawody sportowe. Brałem udział kilkukrotnie w zawodach. To ciekawe doświadczenie. Warto podkreślić, że złowione podczas takiego konkursu ryby wracają do wody. Jednak nie dla wszystkich liczy się przyjemność łowienia, a złapanie jak największej liczby ryb. Nie ważne czy są wymiarowe, czy podlegają ochronie. Mandaty niestety nie wszystkich odstraszają.
AM: Kiedy najlepiej iść na ryby?
RM: Trudno jest określić optymalną porę na łowienie ryb. Każdy gatunek ma swoje uwarunkowania. Leszcze i karpie łatwiej będzie złowić nocą, troć także nie lubi mocnego światła. Trzeba brać pod uwagę wszystkie czynniki. Systematyczne wędkowanie pozwala określić, gdzie połów będzie udany, i na jakie ryby można w danym miejscu liczyć.
AM: Trening czyni mistrza. Powiedzenie to sprawdza się również w przypadku wędkarstwa?
RM: Wędkarz musi mieć sporo szczęścia, ale również i umiejętności. Właściwe podanie przynęty na powierzchni wody w przypadku wędkarstwa muchowego wymaga sporej wprawy. Łatwiej jest przy wędkowaniu spławikowym lub gruntowym, kiedy mamy do dyspozycji wskaźnik brania. Trzeba jednak dobrze znać zachowanie ryb, aby połów był udany; np. lin delikatnie zjada przynętę i nie zawsze sygnalizator zachowuje się standardowo, ruch spławika jest niewielki i trzeba szybko zareagować, aby branie zakończyło się zacięciem ryby. Wielu wędkarzy dziś stosuje zasadę „no kill”, to znaczy że złowione ryby wracają do wody – a stosowanie przez nich haczyków bezzadziorowych ułatwia tą praktykę. Wędkarstwo uczy cierpliwości, ale to również doskonała forma relaksu. (Wykaz wód)
W studiu Norda FM Mateusz Stochaj - 18. na MŚ w wędkarstwie muchowym