Zima przysparza wielu problemów na drogach, ale dotyczą one również samego samochodu. Niskie temperatury z pewnością mają wpływ na mniejszy ruch na ulicach. Minus 10 czy więcej stopni to temperatury, których nie wytrzymują samochody. Najczęściej problem tkwi w akumulatorze, który pod wpływem niskiej temperatury rozładowuje się, a bez niego odpalenie auta jest niemożliwe. Jak zabezpieczyć się przed tą niemiłą niespodzianką?
Jednym ze sposobów jest zabranie akumulatora do domu, żeby nie narażać go na działanie mrozu. Jest to jednak kłopotliwe i niewygodne. Dlatego prościej jest możliwe jak najbardziej go ocieplić, używając do tego koca termicznego czy specjalnej torby na akumulator.
Jeżeli to nie pomoże i akumulator już się wyładuje, należy „pożyczyć” prąd z innego samochodu. Wystarczy skierować oba auta tak żeby "stykały" się maskami i podłączyć kable. Najpierw plus z plusem, następnie minus działającego do masy tego rozładowanego. Po chwili możemy już próbować odpalić „umarlaka”.
Przed sezonem zimowym można także sprawdzić prąd ładowania. Wystarczy wykonać krótki pomiar. Będzie to zabezpieczenie dzięki któremu nawet po wymianie akumulatora, na bieżąco będzie się on ładować. Zniknie zatem powtarzający się problem, który polega na tym, że po kilku tygodniach nie możemy ponownie uruchomić samochodu.
Należy także pamiętać o tym aby podczas odpalania pojazdu wyłączyć wszystko co w jakimś stopniu pochłania prąd, to jest radio, nawiewy czy światła.