14.02.2025 07:00 5 OR/Straż Miejska w Gdańsku
Intensywne zadymienie, kłęby czarnego dymu unoszące się nad rejonem warsztatów i gryzący zapach spalanych plastików. Podczas interwencji strażników miejskich okazało się, że za budynkami, w prowizorycznych piecach, były spalane odpady.
Funkcjonariuszki Straży Miejskiej zauważyły intensywne zadymienie w pobliżu warsztatów i zakładów przemysłowych. Gęsty i czarny dym wzbudził podejrzenia mundurowych, że ktoś wypala kable lub spala odpady. Wcześniej w tym rejonie dochodziło do takich incydentów, więc ich obawy były jak najbardziej zasadne.
— Strażniczki zdecydowały się na dokładną penetrację okolicy. Niedługo potem odkryły znajdującą się za kontenerami polanę. Funkcjonariuszki na miejscu nikogo nie zastały. Zobaczyły jedynie stojące na środku prowizoryczne rozpalone piece. Szybko się okazało, że służą one do spalania odpadów. W środku urządzeń znajdowały się pozostałości spalonych tworzyw sztucznych oraz innych materiałów, które nie są przeznaczone na opał. Dodatkowo w powietrzu wyczuwalny był gryzący zapach substancji chemicznych, co jednoznacznie wskazywało na nielegalne termiczne przekształcanie odpadów — informują gdańscy strażnicy miejscy
fot. Straż Miejska w Gdańsku
Po przeszukaniu terenu, w sąsiednim budynku mundurowe zastały mężczyznę, który akurat się mył. Zaskoczony niespodziewaną wizytą i pytaniem o piece od razu przyznał się, że to on „robił porządki”, a zebrane odpady postanowił spalić.
Za nielegalne spalanie odpadów funkcjonariuszki na podstawie art. 191 Ustawy o odpadach ukarały mężczyznę mandatem. Nakazały mu również natychmiastowe wygaszenie paleniska, co też zostało zrobione. Ponadto zobowiązały 47-latka do demontażu pieców i uporządkowania terenu. Następnego dnia strażniczki pojechały sprawdzić, czy wszystkie prace zostały wykonane. Teren był posprzątany zgodnie z ustaleniami. Ponadto w sąsiadującym z polaną zakładzie mundurowe spotkały się z przełożonym 47-letniego „palacza”. Mężczyzna był zaskoczony zachowaniem swojego pracownika i zadeklarował, że wyciągnie wobec niego konsekwencje dyscyplinarne.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: [email protected]. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.