22.12.2020 13:30 0 raz

Katarzyna Osiecka-Brzeska: 'Nawet panowie mają swoje specjały!'

Archiwom Katarzyny Osieckiej-Brzeskiej

Postanowiliśmy zadać radnym z regionu kilka pytań, niekoniecznie dotyczących aktualności związanych z samorządem, ale również ogólne: opinii na temat ogólnokrajowych wydarzeń, na temat zainteresowań, hobby itp. Chcemy pokazać świat „okiem radnego", a przy okazji przybliżyć postaci naszych rajców.

O tym, co skłoniło do pracy w samorządzie, jak spędzić święta podczas tzw. narodowej kwarantanny - i nie tylko - opowiada Katarzyna Osiecka-Brzeska, radna Rady Miejskiej w Redzie. I… zdradza, co panowie tworzą w kuchni...

Zacznę banalnie. Dlaczego postanowiła Pani zostać radną?

Odpowiedź jest również banalna. Będąc na urlopie macierzyńskim codziennie przemierzałam Redę wzdłuż i wszerz z dzieckiem w wózku. Im dłużej spacerowałam, tym bardziej drażniły mnie porzucone samochody, niedociągnięcia na placu zabaw, brak ścieżki rowerowej itp. Kiedy narzekałam na to w domu, mój mąż odpowiadał „To zostań radną”, posłuchałam się go i zostałam ;-)  

Co Panią zaskoczyło w pracy samorządowca, gdy Pani zaczynała?

W pracy w korporacji byłam przyzwyczajona do długiego procesu decyzyjnego. Jednak oficjalne ścieżki decyzyjne, ilość obostrzeń czy reżimy finansowe, które poznałam w samorządzie biją na głowę wszystkie inne znane mi procesy biurokratyczne. Z resztą nie ma się co dziwić, w końcu w samorządzie wydawane są pieniądze publiczne, które muszą być ściśle kontrolowane.  

Czym na co dzień, poza pracą w samorządzie, się Pani zajmuje?

Na co dzień jestem adiunktem Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni, prowadzę małe rodzinne przedsiębiorstwo, a przede wszystkim jestem mamą dwójki słodkich rozrabiaków. Jeśli chodzi o moje zainteresowania, to uwielbiam czytać powieści kryminalne, szczególnie te polskie. Ostatnio moją pasją stało się rysowanie piórkiem małych grafik.

W ostatnim czasie mieliśmy w kraju do czynienia z ważnymi, wręcz kontrowersyjnymi wydarzeniami, np. z zapowiadanym wetem ws. unijnego budżetu. Jak Pani ocenia tę sprawę?

Przyznam, że nie do końca rozumiałam postępowanie naszego rządu w negocjacjach budżetowych. Jednak po zakończonym procesie negocjacyjnym zaczęłam się zastanawiać o jakich faktach nie mówiło się głośno. Zachowanie Holandii w ostatnich godzinach negocjacji wskazywało na to, że faktycznie jako kraj z tzw. „grupy skąpców” chce wykorzystać proponowane zapisy, aby obniżyć wypłaty krajom beneficjentom. Opierając się na tym zdarzeniu, ostatecznie uznałam, że polski rząd miał rację upierając się przy uszczegółowieniu zapisu. Z resztą, łatwo jest mi formułować taką opinię, kiedy negocjacje potoczyły się po „polskiej myśli”. 

Jaki prezent znaleziony pod choinką wspomina Pani najmilej?

Najbardziej pamiętam prezent niematerialny – swojego czasu moja siostra podróżowała długo po Ameryce Południowej. Przez pół roku miałyśmy tylko mailowy kontakt. W Wigilię siostra znalazła hotel z dobrym łączem i mogliśmy całą rodziną porozmawiać i w końcu się zobaczyć.

Skoro „przeskoczyliśmy” do świąt Bożego Narodzenia - czego nie może zabraknąć na wigilijnym stole?

W moim domu na wigilijnym stole zawsze pojawia się 12 tradycyjnych dań. Czasem zamieniamy kutię na kluski z makiem, czasem karp jest w innym wydaniu, jednak najważniejsze jest to, że wszystkie dania są domowe. Całą rodziną dzielimy się przygotowaniem poszczególnych dań (nawet panowie mają swoje specjały!), a ciasta i pierniczki przygotowujemy wspólnie. Wszystko to sprawia, że najważniejszym elementem naszego wigilijnego stołu jest poczucie wspólnoty i ciepło rodzinnej miłości.

Zdradzi Pani, co takiego Panowie smakowitego tworzą w kuchni?

Mąż przygotowuje śledzie po japońsku albo po kaszubsku, tata lepi uszka z grzybami lub kapustą, teść rybę po grecku. Mamy też swój specjał - piernik przekładany masą orzechową. To jest najlepsze ciasto na świecie!

W tym roku z powodu pandemii święta spędzimy raczej rodzinnie i w zaciszu domowym. Zdradzi Pani jakiś sposób, by ten czas minął ciekawie i "bez nudy"?

Myślę, że można wykorzystać doświadczenia ze Świąt Wielkiej Nocy – postarać się wykorzystać ten czas na spędzenie go naprawdę razem – bez telefonów komórkowych, bez komputera. Choć przyznaję, że można wykorzystać te sprzęty, żeby połączyć się internetowo z tymi, którym chcemy złożyć życzenia. My w tym roku planujemy codzienne rodzinne spacery, do tego gry planszowe i wspólne leniuchowanie.  

Archiwom Katarzyny Osieckiej-Brzeskiej

 


Czytaj również:

Komentarze

W trakcie ciszy wyborczej dodawanie i przeglądanie komentarzy jest zablokowane.