17.06.2020 12:50 0 rp/mike/pomorska.policja.gov.pl
Dodatkowy, choć nieproszony „zawodnik” Arki Gdynia pojawił się w niedzielę (14 czerwca) na murawie stadionu w pierwszej połowie, a dokładnie – w 21. minucie meczu. Niedługo nacieszył się pobytem na boisku, bo już chwilę później został zabrany przez ochroniarzy. Udało mu się jednak przerwać na moment spotkanie z Wisłą Kraków.
Jak poinformowali we wtorek (16 czerwca) policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, otrzymali zgłoszenie, że w czasie meczu piłkarskiego mężczyzna dwukrotnie wdarł się na stadion. Choć spotkania piłkarskie w naszym kraju nadal odbywają się bez udziału publiczności, jak można się było przekonać podczas niedzielnego meczu, są wyjątki. Podczas meczu Arki Gdynia z Wisłą Kraków na murawie pojawił się… kibic.
– Pracownicy ochrony przekazali 32-latka funkcjonariuszom, którzy przewieźli go do policyjnej celi – relacjonują mundurowi.
Po ponad kwadransie gry na boisko wtargnął mężczyzna w klubowej koszulce Arki Gdynia. Mimo długiej listy środków ostrożności, które muszą być stosowane przy tego typu wydarzeniach, „wierny fan” gdyńskiego klubu wszedł swobodnie na stadion, a później – na murawę. Przez chwilę było groźnie, bo skierował się w stronę bramkarza gości; intruza zatrzymał dopiero Michał Nalepa, piłkarz Arki.
Okazało się, że badanie alkomatem wykazało trzy promile alkoholu w organizmie u nieproszonego „kibica”. Mężczyzna zostanie teraz ukarany najpewniej grzywną pieniężną lub pozbawieniem wolności. Jak poinformowali funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni, wobec 32-latka zastosowano wolnościowy środek zapobiegawczy w postaci policyjnego dozoru.
Podobne – widowiskowe, choć niewiele mające wspólnego z kibicowaniem zachowania – od czasu do czasu można zaobserwować na stadionach całego świata. Można przypuszczać, że niedzielny wybryk pseudokibica Arki miał raczej charakter chuligański, jednak nie zawsze tak się dzieje. Na przykład, jesienią 2019 roku, podczas meczu eliminacyjnego Polski do EURO 2020 w Jerozolimie, na murawę wbiegł 15-letni chłopak, który koniecznie chciał zrobić sobie zdjęcie z Robertem Lewandowskim. Choć dobiegł do naszego napastnika, nie zdążył nawet wyciągnąć aparatu, bo obezwładnili go pracownicy ochrony. Nastolatek otrzymał trzyletni zakaz stadionowy.
Z kolei w pamiętnym ćwierćfinale rozgrywek EURO 2016, gdy Polska rywalizowała z Portugalią, na murawę wbiegł kibic, który, jak później wyjaśnił, chciał… dotknąć swojego wielkiego idola, Cristiano Ronaldo. W tym przypadku cała sprawa zakończyła się wysoką grzywną.
Swego czasu fani wbiegający na murawę byli ogromnym problemem na Wyspach Brytyjskich. Nie tylko przerywali widowisko sportowe, ale i stwarzali zagrożenie dla bezpieczeństwa. Walka z okrytymi złą sławą angielskimi chuliganami okazała się dość skuteczna, a poskutkowało masowe wdrożenie monitoringu i systemu identyfikacji kibiców, a przede wszystkim – drakońskie kary. Obecnie za taki czyn trzeba zapłacić kilkadziesiąt tysięcy funtów. Jeszcze bardziej bolesny dla fanatyka danej drużyny może być dożywotni zakaz stadionowy. Polskie prawo jest jednak pod tym względem dość liberalne, choć systemy zabezpieczeń meczów ligowych nie odbiegają od tych na zachodzie Europy.