29.04.2020 14:20 0 mike/KMP Gdańsk
Aż 3,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu miał 41-latek, który uderzył w przydrożne drzewo osobowym peugeotem. Wiele wskazuje na to, że nie tylko nie był w stanie prowadzić samochodu, ale odmówiły mu też posłuszeństwa nogi. Policjanci znaleźli mężczyznę, gdy ten… leżał w pobliżu rozbitego auta.
We wtorek (28 kwietnia) około godziny 20:00 funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku otrzymali zgłoszenie, z którego wynikało, że pijany kierowca uderzył w drzewo na ulicy Jelitkowskiej. Jak się okazało, była to prawda. Po przybyciu na miejsce mundurowi znaleźli mężczyznę, który… leżał w pobliżu rozbitego auta. Nie wiadomo, czy zamierzał się oddalić z miejsca kolizji, czy po prostu postanowił odpocząć po stresującym zdarzeniu… Szybko natomiast ustalono, co może być przyczyną pogorszenia jego samopoczucia.
– Podczas interwencji policjanci ustalili, że sprawcą kolizji jest 41-letni mieszkaniec Gdańska, który miał w wydychanym powietrzu 3,5 promila alkoholu. Z relacji świadków funkcjonariusze dowiedzieli się, że mężczyzna, jadąc ulicą Jelitkowską w kierunku ul. Pomorskiej, nie dostosował prędkości do warunków ruchu, stracił panowanie nad pojazdem, następnie zjechał na przeciwległy pas ruchu, przejechał przez pas zieleni, chodnik i uderzył w drzewo – relacjonują mundurowi z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Rozbity peugeot został odholowany, a pijany gdańszczanin trafił na komisariat policji. Za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości grożą mu dwa lata więzienia. Najprawdopodobniej pożegna się też z prawem jazdy.