Modra, Urocza, Złota i Zielna zostały we wtorek (3.11) oficjalnie oddane do użytku. Nawierzchnie tych ulic okryły płyty jomb, dzięki czemu stały się one nieco bardziej estetyczne, a podczas opadów nie pojawią się tam kałuże. Lokalni włodarze zapowiadają, że to nie koniec tegorocznych inwestycji tego typu.
- Naszym marzeniem jest, aby mieszkańcy Wejherowa w przeciągu kolejnych dwóch kadencji doczekali się utwardzenia większości ulic. Stosujemy obecnie dwie metody, tam gdzie jest dokumentacja techniczna kładziemy asfalt albo bruk, a tam gdzie tej dokumentacji nie ma, staramy się położyć płyty jomb – mówi prezydent miasta Krzysztof Hildebrandt.
O wyborze remontowanych ulic decyduje ich aktualny stan techniczny bądź stopień zaawansowania podjętych wcześniej inwestycji. Również mieszkańcy osobiście zgłaszają takie potrzeby.
- To nie jest tak, że w jednym miejscu zaczynamy inwestycje, a w drugim kończymy. W każdej części miasta chcemy coś zrobić, a środków nie wystarczy na wszystko, dlatego musimy wybierać ulice z poszczególnych dzielnic. Te cztery ulice kosztowały miasto niecałe 380 tysięcy złotych – wyjaśnia wiceprezydent Wejherowa Beata Rutkiewicz.

Jednak to wciąż nie koniec tegorocznych inwestycji. Obecnie dokańczane są również ulice Kołątaja i Jasna. Włodarze planują także rozbudowę nawierzchni ulic Torowej i Rogaczewskiego. Samorządowcy realizują prace w taki sposób, aby mieszkańcy osiedli, które nie doczekały się ulic wyłożonych asfaltem, mogli korzystać przynajmniej z utwardzonych dróg.
- W przypadku tych czterech ulic było to ponad 4200 metrów kwadratowych, czyli ponad 5300 płyt jumbo, wykonanych w odpowiedniej technologii, na pospółce o grubości około 10 centymetrów. Wszystko to zamulone piaskiem. Jest to drugie miejsce pod względem jakości, zaraz po kostce brukowej, jeśli chodzi o wykonanie. Ta nawierzchnia powinna służyć przez wiele lat – mówi Mariusz Drążkowski, firma Da-Bruk.
Jak przyznają samorządowcy, bieżący rok jest rekordowy pod względem realizacji tego typu inwestycji.
- Te potrzeby zgłaszają nam mieszkańcy, jest ich naprawdę bardzo dużo. Większość tegorocznych zgłoszeń udało się nam zrealizować, ale już teraz mamy spore zapotrzebowanie na przyszły rok – dodaje Beata Rutkiewicz.