17.07.2015 09:48 0 materiały prasowe - Polska Liga Futbolu Amerykańskiego (PLFA)

Podwójna korona Jastrzębi?

W sobotę o godzinie 17:00, na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni zostanie rozegrane finałowe spotkanie PLFA I. W starciu tym Seahawks Sopot zmierzą się z Kraków Kings.

Tydzień po X SuperFinale rozegranym na Stadionie Wrocław poznamy kolejnego triumfatora krajowych rozgrywek. Po wyłonieniu najlepszej drużyny Topligi czas poznać mistrza zaplecza najwyższej klasy PLFA. Do finału dotarli dwaj bezwzględnie najlepsi pierwszoligowcy – drużyny Seahawks Sopot oraz Kraków Kings zdominowały swoje grupy.

Dla zespołu z Sopotu sobotnie spotkanie jest kolejną walką o podwójną złotą koronę dla Jastrzębi. Pierwszy krok w tym kierunku wykonała już bliźniacza drużyna z Gdyni, która wygrała Topligę. Podobnie sprawa miała się w zeszłym roku. Wówczas gdynianie również triumfowali w najwyższej klasie krajowych rozgrywek, jednak kilka tygodni później sopocianie minimalnie przegrali finał PLFA II, w którym mierzyli się z AZS Silesia Rebels. - Podwójny tytuł byłby spełnieniem naszych marzeń i oczywiście bardzo tego chcemy. Jednak zeszła sobota pokazała, że w finale może wydarzyć się wszystko. Mamy także w pamięci swój finał w PLFA II i wiemy doskonale jakie popełniliśmy błędy. Przegraliśmy wtedy w ostatnich sekundach spotkania, mimo iż wszyscy uznawali nas za faworytów spotkania. Finały rządzą się swoimi prawami i to jest właśnie piękne w sporcie - mówi Michał Radelicki, prezes Seahawks Sopot.

Jastrzębie mają za sobą perfekcyjny sezon zasadniczy. Niemal wszystkie ich mecze kończyły się bardzo wysokimi wygranymi. Efektem tego są fantastyczne statystyki zespołu. Sopot w każdym meczu zdobywał średnio 51 punktów, tracąc zaledwie 12 oczek. Najwyższe zwycięstwo sopocianie odnieśli nad Crusaders Warszawa na początku czerwca. Wówczas zespół z Pomorza pokonał stołeczną ekipę aż 69:13.

Za najtrudniejsze spotkanie sezonu dla Seahawks można uznać półfinałowe starcie z Tychy Falcons, które zakończyło się wynikiem 27:16. Kto wie jaki byłby rezultat tego meczu gdyby tyszanie rozegrali lepszą czwartą kwartę. - To był dla nas dobry pojedynek ponieważ zdołaliśmy go wygrać. Liczy się przede wszystkim zwycięstwo, nie zawsze można triumfować różnicą 35 czy 50 punktów. Zagraliśmy solidnie, ale na pewno w finale musimy zaprezentować się lepiej – przyznaje Radelicki.

Królowie również mogliby mówić o perfekcyjnym sezonie, ale do tego zaszczytnego osiągnięcia zabrakło im kilku minut w spotkaniu trzeciej kolejki sezonu zasadniczego, gdy rywalem była drużyna Tychy Falcons. Wówczas to Sokoły w ostatniej kwarcie rywalizacji odwróciły szalę zwycięstwa na swoją korzyść i wygrały z Krakowem 28:27. Ta minimalna, jednopunktowa porażka zespołu z Małopolski była jedyną w całym sezonie. Kolejne spotkania Kings już pewnie wygrywali, zdobywając średnio 31,4 punktów na mecz. Co ciekawe defensywa krakowian może pochwalić się minimalnie lepszymi osiągami niż Jastrzębie. Najlepszy zespół dywizji południowej tracił średnio 11 punktów w każdym spotkaniu, czyli o 0,8 punktu mniej niż Seahawks.

Półfinał w wykonaniu Krakowa to kompletna deklasacja łódzkich Wilków. Kings rozgromili na własnej murawie rywala aż 49:0. Było to zarazem najwyższe zwycięstwo Królów w tej kampanii oraz jedno z dwóch spotkań, w którym defensywa zachowała czyste konto. - Do półfinału podeszliśmy bardzo skoncentrowani i zdeterminowani. Było to widać od pierwszego, aż do ostatniego gwizdka w tej konfrontacji. Mecz ten kontrolowaliśmy do tego stopnia, że mogliśmy też dać pograć naszym zmiennikom we wszystkich formacjach. Oni także gotowi są na finałową rywalizację - komentuje Filip Mościcki, kapitan Kraków Kings.

Kings w spotkaniu z Wilkami udowodnili, że są w świetnej formie i wysłali jasny sygnał na północ, że w sobotę nie jadą do Gdyni po porażkę. Jeśli w PLFA I jest drużyna, która zdołałaby zatrzymać sopockie Jastrzębie, to jest to właśnie zespół z Krakowa. Mościcki o następnym rywalu swojej drużyny mówi: - Seahawks maja najlepsza podaniowa ofensywę w kraju. Ponadto bardzo dobre zespoły specjalne, a także świetną defensywę, która już nie raz zdobywała punkty po błędach przeciwników. W dodatku grają w ich szeregach zawodnicy z doświadczeniem nie tylko w polskich rozgrywkach Topligowych, ale także w ligach zagranicznych. Jest to zdecydowanie team-to-beat PLFA I.

Seahawks zdają sobie sprawę, że sobotni finał z Królami nie będzie spacerkiem. Obydwie drużyny nie znają się zbyt dobrze, gdyż nie miały okazji toczyć ze sobą ligowych pojedynków. Jastrzębie obserwowały więc bacznie wyniki osiągane przez Królów i wnikliwie analizowały ich poczynania. Wnioski zostały wyciągnięte. - Kings grają podobny futbol do naszego, prezentują dobrą grę zarówno górą jak i dołem. Ich quarterback ma ogromne doświadczenie i stanowi duże zagrożenie. Musimy być skoncentrowani w każdej sytuacji. Kraków gra w tym sezonie wyśmienicie i łatwo o zwycięstwo z pewnością nie będzie - ocenia rywala prezes sopockiego zespołu.

Z powodu rangi spotkania mecz odbędzie się na mogącym pomieścić ponad trzy tysiące widzów Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni. Na co dzień spotkania rozgrywają tu Topligowe Jastrzębie, teraz na murawę wybiegną także te z PLFA I. Kibice z Pomorza znani są w całej Polsce. ­- Mamy świetnych kibiców, którzy zawsze wspierają Seahawks, niezależnie czy to Gdynia, czy Sopot. Jesteśmy wszyscy wielką rodziną więc doping będzie bardzo ważny i na pewno będzie głośno - stwierdza Radelicki i dodaje: - Sądzę, że niezależnie od odległości kibice z Krakowa też nie zawiodą i będziemy mieli świetne widowisko przy wspaniałym dopingu oraz w wyjątkowej atmosferze.

Dla większości zawodników krakowskiego zespołu może być to pierwszy występ przed tak liczną publicznością. Kings jednak się tego nie obawiają i zapewniają, że tylko dodatkowo motywuje ich to do lepszej gry. - Liczymy na bardzo liczne przybycie kibiców z Trójmiasta, a także z innych miast Polski. Nie ma nic przyjemniejszego niż grać przed zapełnionymi trybunami. Mam nadzieję, że uda nam się dla wszystkich fanów stworzyć niezapomniane widowisko - mówi kapitan zespołu z południa Polski.

Jakie Jastrzębie zobaczymy w finale? - Głodne gry i zdeterminowane. Mamy coś do udowodnienia po porażce w zeszłorocznym finale PLFA II. Musimy zagrać najlepszy mecz w sezonie. Play-offy to inna bajka - sezon zasadniczy nie ma znaczenia. Ważne jest abyśmy wyszli skoncentrowali i zagrali tak jak potrafimy najlepiej - zapowiada prezes gospodarzy. Wtóruje mu Mościki - W finale będziemy tą samą ekipą, którą byliśmy przez cały sezon, czyli zdeterminowani i głodni sukcesu. Największą rolę w tym finale będzie miała koncentracja oraz egzekucja planu gry. Ten mecz wygra ta drużyna, która przygotuje się lepiej, zrealizuje swój plan oraz, przede wszystkim popełni mniej błędów.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...