Kilka dni temu pisaliśmy o mężczyźnie, który żeruje na dobroci innych. Okazuje się, że mężczyzna zwany "pogorzelcem z Celbowa" wciąż grasuje, nie tylko we Władysławowie.
Potrzebujący przedstawiał miejscowym kilka różnych wersji wydarzeń. Jednym mówił, że jest pogorzelcem z Celbowa, a innym że zbiera datki dla potrzebujących dzieci. Ostatecznie okazało się, że "potrzebujący" to zwykły oszust.
- Ciuchy, jedzenie i pozostałe rzeczy zostawia, gdzie popadnie, a kasę którą ludzie dają na mleko specjalne dla dziecka zatrzymuje. W Gdyni na Pogórzu już był - informuje Patryk.
Mężczyzna pojawił się między innymi w Wejherowie, Władysławowie, Pucku i Rumi.
- Ten człowiek był we Władysławowie na 1000-lecia. Też dałam się nabrać, był przekonujący - prosił o jedzenie, ubrania dla 1,5 rocznego synka i sióstr w wieku nastoletnim, nie prosił o pieniądze. Zrobiło mi się go żal, był taki przekonujący, dałam mu jedzenie, pieniędzy na szczęście nie dawałam. Powiedziałam, żeby podał mi adres to postaram się coś zorganizować, oczywiście podał bez zająknięcia - Makowiecki, Celbowo Polna 25. Dziś postanowiłam sprawdzić ten adres i okazało się ze nie ma tam w ogóle ulic i pan o takim nazwisku nie zamieszkuje tam! Także jak tu być dobrym, jeśli wokoło sami oszuści? - pyta władysłowianka
Mężczyzna "sprzedaje" proszonym o pomoc osobom różne tragedie. Zawsze w opisywanej przez niego historii pojawia się wątek rodziny.
- Rok temu mężczyzna o tym samym rysopisie prosił o pomoc na Fenika w Wejherowie. Właśnie dlatego, że prosił o każdą pomoc otrzymał wiele darów. Od jedzenia, przez odzież, sprzęt AGD do pieniędzy. Przykre to bardzo, bo wszystko porzucił na klatce schodowej... Wszystko z wyjątkiem pieniędzy - pisze Nika
Oszust widziany był również w Bolszewie.
- Razem z sąsiadkami dałam się wyrolować jak dziecko. Był bardzo wiarygodny - komentuje Sylwia
Pomimo tak wielu wyłudzeń dokonanych przez "pogorzelca", policja nie otrzymała żadnego zgłoszenia.
- Nie wpłynęło do nas żadne oficjalne zgłoszenie na ten temat. Ani do Pucka, ani do podległych jednostek - informuje sierż. szt. Justyna Olszewska, oficer prasowy KPP w Pucku.
Przypomnijmy, że mężczyzna ma około 40-50 lat. Jest szczupły, lekko przygarbiony i kuleje. Ubrany jest w stare, szare łachy.
- Ma szare ubrania, zapinany na zamek sweterek. Bardzo smutny wyraz twarzy, drżący głos. Niestety, ja się nabrałam. Zawiadomiłam policję - opisuje Małgorzata.
Ostatnio podawał się za pogorzelca z Celbowa, który ma 1,5-rocznego syna i nastoletnie córki. Zbiera jedzenie, ubrania i pieniądze. Zazwyczaj porzuca dary, zostawiając dla siebie jedynie gotówkę.