Po równo 100 dniach od zatrzymania statku Greenpeace i jego załogi przez rosyjskie służby specjalne Tomasz Dziemianczuk wrócił dziś do Polski. To koniec sprawy Arktycznej 30-tki, ale początek globalnej kampanii na rzecz ochrony Arktyki.
Po ponad 3 miesiącach pobytu w Rosji Tomasz Dziemianczuk powrócił dziś do Polski. Dziemianczuk jest jednym z aktywistów Greenpeace zatrzymanych we wrześniu, po tym jak w ramach kampanii na rzecz ochrony Arktyki próbowali przeprowadzić pokojową akcję na platformie wiertniczej Gazpromu na Morzu Peczorskim.
Na lotnisku w Warszawie Dziemianczuk wydał krótkie oświadczenie, dziękując wszystkim za okazaną pomoc i wyrazy sympatii. Poprosił także dziennikarzy o kilka dni dla siebie, by mógł odpocząć i spotkać się z rodziną oraz zapowiedział, że na wszystkie pytania odpowie na konferencji prasowej, która odbędzie się w piątek 3 stycznia o godz. 11.00 w centrum prasowym PAP w Warszawie.
W ramach trwającej od 3 miesięcy ogólnoświatowej kampanii na rzecz uwolnienia Arktycznej 30-tki odbyło się 860 akcji i protestów solidarnościowych w 46 krajach, w ponad 150 miastach na całym świecie. Apel o ich uwolnienie wysłało do rosyjskich ambasad 2,6 mln ludzi. Wsparcia udzielili również laureaci Pokojowej Nagrody Nobla, w tym Lech Wałęsa, liczni politycy i artyści.
Greenpeace zapowiada, że działania na rzecz ochrony Arktyki przed zakusami korporacji paliwowych jak Shell i Gazprom będą kontynuowane. Ostatecznym celem ekologów jest utworzenie na tych terenach rezerwatu przyrody – miejsca objętego zakazem komercyjnej działalności, w tym wydobycia zasobów i przemysłowego rybołówstwa. Pod apelem do ONZ w tej sprawie podpisało się już prawie 5 mln ludzi z całego świata [1]. Podobną ochroną od lat objęte są tereny wokół bieguna południowego.
Niejasny jest dalszy los statku Greenpeace, który pozostaje w Murmańsku pod kontrolą władz rosyjskich, mimo wyroku Międzynarodowego Trybunału ds. Prawa Morza nakazującego zwolnienie jednostki.