23.10.2013 14:42 0

Sprawa Preissa: Policjanci z Pucka zgubili dowody?

Policjanci z Pucka mieli zgubić zapisy z monitoringu z poszczególnych stacji paliwowych. Własne śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, postępowanie wewnętrzne zaś Komenda Powiatowa Policji w Pucku. Swojego oburzenia w tej sprawie nie kryje ojciec zamordowanego Sebastiana.

  • Takie postępowanie jest prowadzone. Prowadzi je Prokuratura w Gdańsku. Jest to śledztwo własne Prokuratury. To oznacza, że my żadnych czynności dla tej Prokuratury w tej sprawie nie wykonujemy. Równolegle do prowadzonego postępowania przez Prokuraturę prowadzimy postępowanie wewnętrzne, które ma ustalić czy do zaginięcia płyt mogli przyczynić się policjanci czy też pracownicy innych instytucji - informuje asp. szt. Łukasz Detlaff, Oficer Prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku.

Dwa zapisy monitoringu ze stacji mieszczących się przy autostradzie zaginąć miały na terenie Komendy Powiatowej Policji w Pucku.

  • To były płyty CD na których znajdowały się zapisy monitoringu ze stacji paliwowych na trasie na której przejeżdżali domniemani podejrzani, którzy po zdarzeniu odjechali autostradą w kierunku Poznania. Dwa monitoringi zabezpieczono na stacjach, które znajdują się przy autostradzie. Te płyty zaginęły. Na stacji w Rumi monitoring nie był rejestrowany - wyjaśnia Piotr Styczewski, prokurator rejonowy w Pucku.

Okazuje się, że płyty dotarły do komendy w Pucku, jednak nie zostały odtworzone. Jedną z przyczyn miał być problem z formatem zapisu, który nie był w tym czasie dostępny.

  • Monitoring był zabezpieczony na gorąco przez policję. To było bezpośrednio w tych dniach w których miało miejsce zdarzenia, czyli w trakcie lata 2010 roku - dodaje Piotr Styczewski.

Z nieoficjalnych informacji do których udało nam się dotrzeć wynika, że pośród osób, które znajdowały się w grupie razem z potencjalnymi mordercami Sebastiana można było odnaleźć policjanta. Ten miał nie zareagować na dokonane morderstwo. W całym procesie występował jako świadek.

Swojego oburzenia w tej sprawie nie kryje Jerzy Preiss, ojciec zamordowanego Sebastiana.

  • Pisałem do Prokuratora Generalnego i ten wszczął śledztwo w tej sprawie. Myślę, że dowiemy się komu służyło zniszczenie tych kaset. Mimo że zapadł wyrok, nie odpuszczam. Będę walczył do końca o sprawiedliwość. Chcę się dowiedzieć kto za tym stał, dlaczego on zginął, dlaczego zginęły kasety, że taki mały wyrok zapadł, że nie zmieniona została kwalifikacja czynu - mówi Jerzy Preiss

Płyty miały być dołączone do akt głównych, które były przemieszczane z Policji do Prokuratury, Sądu Rejonowego, Sądu Okręgowego. Ostatni raz widziane miały być na terenie komendy w Pucku.

Przypomnijmy, 15 sierpnia 2010 roku między Władysławowem a Chałupami napadnięto i skatowano na śmierć Sebastiana z Pucka. Chłopak najpierw został uderzony pięścią w twarz, a następnie po osunięciu się na betonowe podłoże przy przejściu przez tory kolejowe, kilkukrotnie kopnięty w tułów i głowę. Zadane ciosy skutkowały masywnym krwiakiem, stłuczeniem pnia mózgu, zamknięciem dróg oddechowych i zatrzymaniem czynności układu krążenia i oddychania.

Po zdarzeniu oskarżeni wrócili busem do Poznania. Następnie wyjechali za granicę. Byli poszukiwani Europejskim Nakazem Aresztowania. Piotra R. zatrzymano w Holandii. W lutym tego roku oskarżeni po wpłaceniu kaucji w wysokości 30 tys. zł opuścili areszt. Sąd Apelacyjny zmienił jednak postanowienie gdańskiego sądu i oskarżeni powrócili do aresztu.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...