Policjanci z Pucka mieli zgubić zapisy z monitoringu z poszczególnych stacji paliwowych. Własne śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, postępowanie wewnętrzne zaś Komenda Powiatowa Policji w Pucku. Swojego oburzenia w tej sprawie nie kryje ojciec zamordowanego Sebastiana.
Dwa zapisy monitoringu ze stacji mieszczących się przy autostradzie zaginąć miały na terenie Komendy Powiatowej Policji w Pucku.
Okazuje się, że płyty dotarły do komendy w Pucku, jednak nie zostały odtworzone. Jedną z przyczyn miał być problem z formatem zapisu, który nie był w tym czasie dostępny.
Z nieoficjalnych informacji do których udało nam się dotrzeć wynika, że pośród osób, które znajdowały się w grupie razem z potencjalnymi mordercami Sebastiana można było odnaleźć policjanta. Ten miał nie zareagować na dokonane morderstwo. W całym procesie występował jako świadek.
Swojego oburzenia w tej sprawie nie kryje Jerzy Preiss, ojciec zamordowanego Sebastiana.
Płyty miały być dołączone do akt głównych, które były przemieszczane z Policji do Prokuratury, Sądu Rejonowego, Sądu Okręgowego. Ostatni raz widziane miały być na terenie komendy w Pucku.
Przypomnijmy, 15 sierpnia 2010 roku między Władysławowem a Chałupami napadnięto i skatowano na śmierć Sebastiana z Pucka. Chłopak najpierw został uderzony pięścią w twarz, a następnie po osunięciu się na betonowe podłoże przy przejściu przez tory kolejowe, kilkukrotnie kopnięty w tułów i głowę. Zadane ciosy skutkowały masywnym krwiakiem, stłuczeniem pnia mózgu, zamknięciem dróg oddechowych i zatrzymaniem czynności układu krążenia i oddychania.
Po zdarzeniu oskarżeni wrócili busem do Poznania. Następnie wyjechali za granicę. Byli poszukiwani Europejskim Nakazem Aresztowania. Piotra R. zatrzymano w Holandii. W lutym tego roku oskarżeni po wpłaceniu kaucji w wysokości 30 tys. zł opuścili areszt. Sąd Apelacyjny zmienił jednak postanowienie gdańskiego sądu i oskarżeni powrócili do aresztu.