Od 15 października nie można wydawać uprawnień żeglarskich. Tego dnia wygasło rozporządzenie ministra sportu z 2010 roku. Jak zapowiadają urzędnicy, na nowe będzie trzeba poczekać do 2013 roku. Tłumaczą również, że sezon żeglarski wkrótce się kończy, dlatego brak uregulowań dotyczących wydawania patentów nie jest kłopotliwy.
- Od poniedziałku zostały wstrzymane wszystkie egzaminy na stopnie żeglarski i motorowodne. Jutro kończymy sezon żeglarski i wyciągamy jachty na ląd. Nie ma szkoleń więc nie ma sensu trzymać sprzętu w wodzie, gdzie będzie narażony na sztormy czy wichry. Sezon w tym roku kończy się wcześniej - mówi Sławomir Dębicki, komendant harcerskiego ośrodka morskiego w Pucku.
W tej chwili bez patentu można pływać łódką do 7,5m długości i o mocy silnika nie przekraczającej 13 KM. Ośrodki, w których można się szkolić czekają na nowe przepisy regulujące wydawanie patentów i liczą na zmiany.
- Nowe rozporządzenie, mam nadzieje spowoduje, że to my będziemy przeprowadzali egzaminy i będziemy się podpisywali pod tym komu wydaliśmy patent – dodaje Sławomir Dębicki.
Podobna sytuacja miała miejsce dwa lata temu, kiedy egzaminy na uprawnienia były wstrzymane przez cały rok. Prowadzone były szkolenia, ale nie można było przeprowadzać egzaminów i wydawać uprawnień.
Czy brak nowego rozporządzenia zagraża bezpieczeństwu na wodzie i oznacza samowolkę w żeglarstwie?
- Ludzie mają trochę wyobraźni i niewiele jest sytuacji takich, że ktoś wsiada na łódkę nie mając umiejętności. Przepis, który wprowadził możliwość żeglowania bez uprawnień, powoduje, że jeżeli ktoś ma swoja prywatna łódkę, to na niej będzie mógł sobie swobodnie pływać, ale jeżeli ktoś ma prywatną łódkę to chce umieć żeglować więc musi się gdzieś nauczyć. Nauczymy go żeglować natomiast nie wydamy mu mu państwowego dokumentu – wyjaśnia Sławomir Dębicki.