Okazuje się, że rybacy nie są w stanie wyłowić przysługującej im ilości dorszy i łososi. Do tej pory nie osiągnęli nawet 40 procent przyznanego ogólnego limitu tych ryb.
Od początku roku rybacy narzekali na przyznanie im zbyt małego limitu połowu. Cała flota Bałtycka mogła odłowić 7 700 sztuk łososi oraz 20 tysięcy ton dorszy. Rybacy złowili do tej pory około 30 procent dorszy oraz 40 procent limitu łososi. Pracownikom tej profesji nie opłaca się wypływać w morze, a to z powodu zbyt niskich cen ryb w porównaniu do cen uzyskiwanych w pozostałych nadbałtyckich państwach.
Mimo, że w ostatnich tygodniach cena dorsza wzrosła do 7 złotych to rybackie kutry nadal stoją w portach. Rybacy za taki stan rzeczy obwiniają tzw. trójpolówkę, czyli zasadę zgodnie z którą co roku tylko jedna trzecia polskiej floty rybackiej może wyławiać ryby w ramach limitu połowowego, który nadała UE. Pozostali otrzymują odszkodowania, które pozwalają na przetrwanie całego roku. W związku z tym rozporządzeniem duża część rybaków postanowiła wycofać się z wykonywanego zawodu bądź wyjechać za granicę.
Przetwórnie rybne, które liczą się obecnie na polskim rynku zmuszone są to sprowadzania połowu z innych nadbałtyckich państw. Uważają, że rząd w Polsce jak najszybciej powinien zmienić sposób dzielenia limitów połowowych. Póki co przydzielane są one w zależności od wielkości jednostki, ale po równo. Wynikiem tej sytuacji jest to, że czwarty rok z rzędu rybacy nie są w stanie wykorzystać przyznanych im połowowych możliwości.