W tym roku wyjątkowo nie w sierpniu, a w czerwcu odbył się Marsz Śledzia. Prawie stu uczestników przeszło pasem mielizn z Kuźnicy do Rewy blisko 10-kilometrową trasą.
Wydarzenie odbyło się w niedzielę (26 czerwca). Organizatorzy do końca nie wiedzieli, czy woda będzie miała odpowiednią temperaturę.
— Jeszcze w poniedziałek woda miała temperaturę w granicach 17-18 stopni. Może nie wykręca to stawów, ale przy długim odcinku przebywania w wodzie byłoby bardzo trudne do wytrzymania. Te ostatnie dni wodę podgrzały do 20 stopni. Dla uczestników piękna plażowa pogoda czasami jest wrogiem i wyzwaniem - informuje Radosław Tyślewicz, pierwszy śledź Rzeczypospolitej.
Uczestnicy mieli do pokonania blisko 10 km morskiej trasy, a 900 metrów trzeba było przepłynąć. Jak informują organizatorzy, zmiana terminu z sierpnia na czerwiec nieco utrudniła maszerowanie.
— Ponieważ jest to czerwiec, dużo dłuższy odcinek trasy musieliśmy pokonać idąc w wodzie po kolana. To tak jakby iść w śniegu, to bardzo forsujące dla uczestników - dodaje Tyślewicz.
Podczas marszu, uczestnicy zostali pasowani na śledzi. Głównymi celami wydarzenia są promocja regionu i edukacja na temat ratownictwa wodnego. Wydarzenie stało się poniekąd rozpoczęciem sezonu letniego w gminie Kosakowo.
— Wystarczy spojrzeć na wszystkie plaże w Rewie, wszędzie jest pełno turystów. Cieszę się, że mogli zobaczyć imprezę, która od 20 lat się tutaj odbywa. Marsz śledzia to faktycznie otwarcie sezonu turystycznego - mówi Marcin Majek, wójt gminy Kosakowo.