28.07.2019 07:15 7 raz/wiczew.com

Gryf postraszył czterokrotnego mistrza kraju

TTM

Po 69. dniach rozgrywki drugoligowe wróciły do Wejherowa i już pierwsze starcie było hitem. W sobotę 27 lipca na Wzgórzu Wolności pojawił się czterokrotny Mistrz Polski – Widzew Łódź.

Pierwszy cios zadali wejherowianie. W 46. minucie Maksymilian Hebel, który po szybkiej akcji zaraz po gwizdku na druga połowę pokonał Patryka Wolańskiego.

Niemal do ostatnich minut Gryf prowadził i wydawało się, że będzie to mocna inauguracja sezonu. Przyszła jednak 85. minuta i bramka wyrównująca z rzutu karnego Marcina Robaka.

Dwie minuty później Widzew zdobył drugiego gola. Na uderzenie z ostrego kąta w długi róg bramki Gryfa zdecydował się Christopher Mandiangu, a lot piłki zmienił jeszcze Przemysław Kita i było 2:1 dla łodzian. Takim też wynikiem spotkanie się zakończyło.

TTM TTM TTM TTM TTM TTM

Można ten mecz określić jednym słowem - szkoda. Mieliśmy swój pomysł na grę, ale trzeba przyznać, że przez większość czasu broniliśmy się przed atakiem Widzewa. Byliśmy jednak przygotowani do tego, by biegać, cierpieć i szukać swoich okazji w stałych fragmentach gry i kontrach - powiedział po meczu Łukasz Kowalski, trener Gryfa Wejherowo. - Udało nam się szybko strzelić bramkę w drugiej połowie, w kuriozalnej sytuacji i żałujemy, że tego nie dowieźliśmy. Szkoda mi chłopaków, bo włożyli w ten mecz mnóstwo zdrowia, ale niestety nie dopisujemy sobie żadnych punktów. Taki swój zespół chcę jednak widzieć w każdym meczu, bez względu na to, z jakim przeciwnikiem będziemy grać. Wszyscy skazywali nas na łatwą porażkę, a udało nam się postraszyć Widzew. Jakość rywala, a zwłaszcza Marcina Robaka, była jednak zdecydowanie większa - dodał.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...