25.06.2019 14:20 7 Anna Warmke/SM Wejherowo
Coraz częściej kierowcy ze strachu przed konsekwencjami uciekają z miejsca zdarzenia. Większość liczy w takich przypadkach na bezkarność, wracając spokojnie do domu, lecz tym razem historia potoczyła się inaczej.
W poniedziałek (24 czerwca) Straż Miejska w Wejherowie otrzymała zgłoszenie o uszkodzeniu znaków drogowych i słupków na skrzyżowaniu ulic Puckiej i Rzeźnickiej. Jak się okazało, nie było to jedyne przewinienie kierowcy.
– W tym samym miejscu i czasie, według relacji naocznych świadków, wymusił pierwszeństwo przejazdu innym pojazdom, po czym odjechał w stronę ulicy Judyckiego – mówi Zenon Hinca, komendant Straży Miejskiej w Wejherowie.
Po chwili okazało się, że kierowcą był mężczyzna, lecz właścicielką pojazdu – kobieta. Strażnicy szybko udali się do jej miejsca zamieszkania, które było zamknięte na cztery spusty.
– Rozmowa z jednym domowników prowadzona była przez okno, przy zamkniętych drzwiach – potwierdza Zenon Hinca.
Była to starsza osoba, która nie była powiadomiona o wypadku i nie wiedziała, jak ma pomóc mundurowym.
W tej sprawie zostały wszczęte czynności wyjaśniające, w celu skierowania sprawy do Sądu Rejonowego w Wejherowie. Gdyby kierowca przyznał na miejscu zdarzenia do swojego przewinienia, koszty naprawy szkód mógłby pokryć z OC pojazdu. Ponieważ wolał się oddalić, „dorobił się” jedynie wysokiego mandatu lub sprawy w sądzie.