22.02.2019 12:35 8 mike/Mieszko Weltrowski

C5 Aircross – muskularny SUV w przystępnej cenie

Fot. Mieszko Weltrowski

Od kilku lat w Polsce można mówić o modzie na SUV-y. Często czynnikiem, który powstrzymuje przed ich zakupem, jest cena. Tymczasem nowy citroen C5 Aircross w podstawowej wersji jest dostępny już od niespełna 90 tysięcy złotych. Rzuca się w oczy, a poza tym oferuje wiele praktycznych rozwiązań. Sprawdziliśmy, czy jest wart swojej ceny i co jeszcze potrafi.

O wrażeniach z jazdy najnowszym citroenem rozmawiają Michał Mikołajczak, wydawca portalu Nadmorski24.pl i Mieszko Weltrowski, wydawca Twojej Telewizji Morskiej.

M.M.: Mówiąc „citroen”, często myślimy o nieprzeciętnych pojazdach, jak kultowy 2CV czy zjawiskowy DS znany z filmów o Fantomasie. Słowem: auta francuskiego producenta zawsze się wyróżniały z tłumu. Jak jest z najnowszym „dzieckiem” Citroena? Oglądają się za nim ludzie na ulicy?

M.W.: Ogląda się nawet sam jego właściciel! Przyznam szczerze, że użytkując go trzy dni, chwilami nie mogłem oderwać oczu. Początkowo wydawało mi się, że jego kształty raczej przypominają klocek, a całość bardziej pasuje do czołgu niż do samochodu. To wrażenie jednak bardzo szybko minęło i zostało zastąpione przez wizję bardziej muskularnego, wręcz amerykańskiego wozu. Bardzo wyróżnia się tu osadzenie na przykład świateł, które dodają mu drapieżności. Dodatkowo zastosowane panele Airbump® sprawiają, że auto mimo twardego charakteru, nabiera wrażenia aerodynamicznego. Nie uszło to uwadze tylko mi. Widziałem spojrzenia przypadkowych osób, które przechodząc, przyglądały się autu z dużym zaciekawieniem. Jedno jest więc pewne – C5 Airsoft mocno wyróżnia się nawet teraz, gdy SUV-y nie są już rzadkim obrazkiem na naszych drogach, a wręcz je zdominowały.

Fot. Mieszko Weltrowski

Fot. Mieszko Weltrowski


Co poza tym warto wiedzieć o C5 Aircross?

Jest to na pewno samochód dla ludzi, którzy lubą się pokazać. Model, z którym miałem okazję się zapoznać, miał dużo ciekawych dodatków. Te może nie zawsze są niezbędne, ale na pewno robią wrażenie. Możemy podejść do niego z kluczykiem w kieszeni, otworzyć drzwi, nie wyciągając go, tak samo odpalając na przycisk. Można otworzyć bagażnik za pomocą gestu nogą czy naładować telefon, po prostu odkładając go na półkę, która służy za ładowarkę indukcyjną. Auto posiada takie rzeczy, jak światła pod lusterkami, oświetlające nam wyjście z niego, czy po prostu główne światła, które oświetlają nam jeszcze przez chwilę drogę do domu. A to tylko rzeczy, które widzimy na zewnątrz.

Fot. Mieszko Weltrowski

Fot. Mieszko Weltrowski

Fot. Mieszko Weltrowski

Fot. Mieszko Weltrowski


Myślisz, że to wóz dla każdego czy może raczej dla klienta, który nie szuka tanich kompromisów?

Ciężko się do końca odnieść do słowa „tani”. Mówimy tutaj o nowym modelu, który wnosi bardzo duży powiew świeżości na rynek. Ciężko znaleźć SUV-a o takiej stylistyce, którego ceny zaczynają się już od sporo poniżej 100 tys. zł. Oczywiście za dodatki trzeba płacić. Ja miałem okazję jeździć bardzo bogatym modelem, z najmocniejszym silnikiem i najbogatszym wyposażeniem, a i w tym przypadku cena jego nie przekracza 150 tys. zł. To sprawia, że cena auta nie odbiega w żaden sposób od obecnej ceny SUV-ów tej klasy. Moim zdaniem jest to auto, które na pewno warto wziąć pod uwagę, planując zakup rodzinnego, a zarazem wielozadaniowego auta.


Z tego, co mi wiadomo, przejechałeś nowym citroenem całkiem ładny kawałek trasy… Nie przysypiałeś za kierownicą?

Może gdybym jeździł nim kilka miesięcy, to tak by się stało. W te trzy dni miałem po prostu sporo frajdy. Po pierwsze, dlatego, że lubię energiczną jazdę. Połączenie dwulitrowego silnika diesla o mocy 180 koni z ośmiostopniową, automatyczną skrzynią biegów zrobiło swoje. W szczególności po włączeniu trybu sportowego nie dało się po prostu nie zostawiać wszystkich za sobą. Po drugie, liczba systemów i „bajerów” (nie wszystkich niezbędnych, niektórych po dłuższym czasie wręcz denerwujących) nie pozwalała, aby nie chcieć ich sprawdzić. Nie mówiąc już o tym, że jestem fanem głośnej muzyki – system audio może nie wnosi żadnych rewolucji, ale działa bardzo poprawnie przy dobrej jakości dźwięku.


No właśnie: nie za dużo tych wszystkich dodatków? Czy jest szansa, że wykorzystamy na co dzień naprawdę wszystkie opcje, które oferuje C5 Aircross?

I to jest właśnie powód, dla którego zdecydowałbym się na tańszą wersję tego samochodu – jeden z dwóch. Pierwszym jest fakt, że nie potrzebujemy tak mocnego silnika. Sprawia on oczywiście przyjemność, jednak nie ukrywajmy, że ciężko się nim nacieszyć przy wszędobylskich ograniczeniach prędkości. Używanie trybu sportowego obciąży też nasz budżet na paliwo, a jazda w trybie eco, będzie po prostu grzechem.


Mocny silnik to jedno, ale…

Jeżeli chodzi o dodatki, to część z nich nie do końca mnie przekonuje, a części po prostu nie udało mi się sprawdzić. Zacznijmy więc od początku. Panel elektroniczny zamiast zegarów – to swego rodzaju rewolucja. Oprócz panelu dotykowego w formie tabletu, na którym sterujemy na przykład muzyką, czy klimatyzacją mamy kolejny za kierownicą, w miejscu zegarów.


Z takich eksperymentów citroen słynie już od wielu lat. Oczywiście zmieniały się one wraz z rozwojem technologii. W każdym razie, rzadko kiedy w „cytrynach” można było spotkać pospolite „deski”.

Myślę, że to ciekawa atrakcja, która dodaje dużej porcji nowoczesności, tym bardziej, że mamy możliwość ustawiania na nim, co akurat ma się wyświetlić. Jednak część z informacji w formie komunikatów, które tam się nam wyświetlają, nie do końca uważam za potrzebne. Auto po znakach rozpoznaje na przykład, jakie jest ograniczenie prędkości. Tyle jako kierowcy powinniśmy wiedzieć sami. Tak samo jak komunikat o tym, że blisko nas jest kolejne auto. Prędzej powinniśmy je zauważyć przed naszą maską, niż w komunikacie na wyświetlaczu.


Fot. Mieszko Weltrowski

Fot. Mieszko Weltrowski

Czyli lekka nadgorliwość elektroniczna?

Można tak to ująć. Jedno szczęście – auto posiada systemy późnego hamowania i masę innych, które oprócz wyświetlenia komunikatu pomogą nam także wyhamować. Sceptycznie podchodzę także do funkcji wykrywania linii na drodze i systemu, który nie pozwala nam ich przypadkowo przekroczyć. Z jednej strony to kolejny krok do zapewnienia nam bezpieczeństwa, z drugiej strony – zabiera kolejną rolę kierowcy. Co prawda, przejechałem bez dotykania kierownicy od Ronda Solidarności w Wejherowie do skrzyżowania przy hotelu w Bolszewie, to jednak system ten ma nam pomagać, a nie kierować za nas. Nie wszędzie są wymalowane linie, nie zawsze są one dobrze widoczne. Kierowca jednak powinien mieć pełną kontrolę nad pojazdem, a w momencie, kiedy kierownica sama się prostuje i skręca, to się tę kontrolę traci. To jednak oczywiście moje zdanie.


W jakim jeszcze aspekcie nie udało Ci się „dogadać” z C5?

Nie do końca udało mi się wypróbować i zrozumieć systemy, które mają nam pomóc w trudnych warunkach. Mówimy tutaj o rodzinnym, pięcioosobowym aucie, z napędem na dwa koła. Być może tryby, które możemy zmieniać na specjalnym pokrętle przy skrzyni biegów (na przykład: błoto, śnieg czy piasek) się przydadzą, jednak nie jestem przekonany, czy są niezbędne. Nie udało mi się skutecznie ich sprawdzić, tak samo jak trybu kontrolowanego zjazdu z górki (stała, bardzo wolna prędkość). Być może dzięki nim auto dobrze się sprawdzi w wyjazdach poza miasto, w trudne tereny (na przykład góry). Ja przejechałem się leśną drogą nad jezioro Choczewskie i byłem bardzo zadowolony już z samego zawieszenia. Nie odczułem potrzeby dodatkowego wspomagania auta w jeździe.


Co najbardziej przypadło Ci do gustu?

Do gustu przypadły mi takie drobnostki, jak automatyczne światła. Nie dość, że widoczność w nocy jest po prostu bajeczna, to jeszcze automatycznie wykrywają, co dzieje się na drodze i przełączają z krótkich na długie. Prosty dodatek, a jak cieszy. Tak samo, jak wspomniana już na początku indukcyjna ładowarka. Może to dlatego, że lubię prostotę…

Fot. Mieszko Weltrowski


Francuski komfort nadal jest tak legendarny, jak w przeszłości to bywało?

I to chyba ogromny atut, który sprawia, że ta „cytryna” ma u mnie dużego plusa. Auto płynnie po drodze, a żaden krawężnik czy inna przeszkoda nie jest wyzwaniem. Zawieszenie jest tutaj ogromnym atutem. Znacząco wpływa ono na komfort jazdy. Dodając duże, 18-calowe koła i wspomnianą muskularność, czujemy się w aucie komfortowo, bezpiecznie, a jazda jest przyjemnością. Dodając do tego wygodne i przestronne wnętrze, możemy mówić o naprawdę solidnym wozie.

Fot. Mieszko Weltrowski


Myślisz, że opinia, by nie kupować samochodów na literę „f” jednak jest krzywdząca?

Ta opinia chyba tyczy się samochodów kilkunastoletnich. Ciężko mówić tak o całkowicie nowym modelu, który wprowadza wiele stylistycznych i funkcjonalnych nowości. Nie jestem wielce doświadczonym użytkownikiem aut francuskich, lecz byłbym bardzo niesprawiedliwy mówiąc, że w tym przypadku czegoś brakuje, w porównaniu do konkurentów. Oczywiście każdy patrzy na siebie i wybiera auto pod siebie.


Jeśli będziesz planował zakup nowego samochodu, weźmiesz pod uwagę C5 Aircrossa?

Na pewno rozważę taką opcję, gdy tylko będę miał możliwość. W tym wypadku jednak będę celował w wersję pośrednią. Bez pewnych rozwiązań, takich jak automatyczna skrzynia, nie wyobrażam sobie tego auta. Ja jednak lubię być przede wszystkim kierowcą. Stąd też z pewnych systemów po prostu zrezygnuję, a skupię się na przyjemności z prowadzenia tej muskularnej, wygodnej i komfortowej C-Piątki.

Fot. Mieszko Weltrowski


Samochód do testów udostępnił salon Citroen JD Kulej Rumia.

Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...