12.10.2017 11:40 0 Redakcja
Miało być sportowe święto i awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Skończyło się na ogromnym rozczarowaniu i zarzutach korupcyjnych dla jednego z przedstawicieli sponsorów. Tak w skrócie można podsumować finał rozgrywek Nice I Ligi Żużlowej, w której rywalizowali zawodnicy Wybrzeża Gdańsk.
Żużlowcy gdańskiego Wybrzeża w ubiegłą niedzielę (8 października) mieli postawić „kropkę nad i”, pokonując na własnym torze ekstraligowy zespół z Torunia oraz wywalczyć awans. Po niezłym sezonie zajęli drugie miejsce w tabeli Nice I Ligi Żużlowej, które uprawniało ich do rywalizacji w barażach z siódmym zespołem PGE Ekstraligi, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej.
Przed barażami torunianie byli zdecydowanym faworytem. Jednak w pierwszym meczu Wybrzeże uległo na torze w Toruniu tylko 43:47, co było nadspodziewanie dobrym wynikiem. Przed spotkaniem rewanżowym były więc przesłanki do optymizmu. Wystarczyło jedynie obronić na własnym torze czteropunktową zaliczkę. Przez cały późniejszy tydzień gdańszczanie przyjmowali gratulacje, a wielu ekspertów praktycznie już przed rewanżem widziało Wybrzeże w gronie najlepszych drużyn w Polsce.
Napływały też sygnały o niepokoju w toruńskiej ekipie, dla której degradacja z najwyższej klasy rozgrywkowej – po raz pierwszy w historii klubu – byłaby prawdziwą katastrofą. Jak można przypuszczać, właśnie nadspodziewanie dobry wynik Wybrzeża na torze rywali stał się przyczyną późniejszego skandalu i propozycji korupcyjnej.
W niedzielę 8 października kibice licznie zapełnili stadion żużlowy w Gdańsku, oczekując dopełnienia formalności i upragnionego awansu do wyższej ligi. Jednak niedzielny rewanż w barażach o miejsce w PGE Ekstralidze mocno rozczarował. Gdańszczanie byli cieniem drużyny, która rywalizowała w Toruniu, i ostatecznie przegrali na własnym torze 40:50, zaprzepaszczając szansę na awans.
Jakby tego było mało, tuż po meczu Tadeusz Zdunek, prezes gdańskiego klubu, oświadczył, że jeden z jego zawodników otrzymał wcześniej propozycję korupcyjną, na którą nie przystał i powiadomił o tym fakcie zarząd. Prezes Wybrzeża zapowiedział przekazanie kilkunastominutowego nagrania policji. Tak też się stało w poniedziałek (9 października). Policjanci z Wydziału do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku we wtorkowy wieczór (10 października) zatrzymali 40-letniego mężczyznę, który miał nakłaniać do niesportowych zachowań gdańskiego zawodnika. Z nieoficjalnych informacji wynika, że wprost sugerował zamarkowanie defektu sprzętu podczas walki na torze albo kontrolowany upadek.
Zatrzymania dokonano na polecenie prokuratora. Śledztwo nad tą sprawą, która jest określana jako rozwojowa, nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
– Ustalono, że przed mającym odbyć się w dniu 8 października 2017 roku meczem branżowym pomiędzy gdańskim i toruńskim klubem żużlowym, jednemu z zawodników klubu gdańskiego została złożona obietnica udzielenia korzyści majątkowej oraz osobistej. W zamian za nieuczciwe zachowanie, mogące mieć wpływ na przebieg i wynik meczu, miał otrzymać 100 tysięcy złotych oraz kontrakt z klubem toruńskim – czytamy w oficjalnym komunikacie prokuratury.
Potwierdzono, że zatrzymany jest osobą, która sponsorowała toruński klub. Mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia i został mu postawiony zarzut z artykułu 46 ust. 2 ustawy o sporcie. Prokuratura złożyła do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Podejrzanemu grozi do ośmiu lat więzienia.
Jeśli się okaże, że przedstawiciel sponsora, składając propozycję korupcyjną, działał w porozumieniu z toruńskim klubem, kary nie ominą również rywali gdańszczan. Na razie jednak trudno określić, jaki może być ich wymiar i czy uda się potwierdzić powiązania zatrzymanego z zarządem toruńskiego zespołu.