08.09.2015 12:00 0

Sprawa kawern: Wójt spełni prośby mieszkańców

W poniedziałek (7.09) w Pierwoszynie odbyło się spotkanie, w trakcie którego wójt zadeklarował, że przyjmie uwagi protestujących i nie będzie rozbudowy gazowej infrastruktury. W spór mieszkańców gminy Kosakowo z lokalnymi władzami włączył się również wojewoda pomorski Ryszard Stachurski.

Zgodnie z uchwałą o samorządzie terytorialnym wojewoda sprawuje nadzór nad gminami w zakresie uchwał, które podejmują samorządy.

  • Każde zaproszenie mieszkańców, z każdej części województwa, traktuję z największą powagą i szacunkiem. Stawiam się tam, gdzie mnie zapraszają, stąd moja obecność - mówi Ryszard Stachurski, wojewoda pomorski.

Wojewoda po otrzymaniu studium będzie miał 30 dni na stwierdzenie czy jest ono zgodne z prawem.

  • Jeżeli będzie rażąco naruszać przepisy prawa, to będę musiał je uchylić. Jeżeli będzie naruszało przepisy prawa, ale w stopniu niedającym mi podstaw do tego, żeby je uchylić, to skieruję je do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Atmosfera rozmowy na tej sali daje nadzieję, że być może takiej konieczności nie będzie i mieszkańcy w znacznej części wychodzą stąd usatysfakcjonowani - dodaje Ryszard Stachurski.

Swojego zadowolenia z wczorajszego spotkania nie krył Arkadiusz Dzierżyński ze stowarzyszenia „Dom Wszystkich Polska”.

  • Pewnym sukcesem jest to, że sprawą zainteresowały się władze wyższego szczebla. Wojewoda przybył, postanowił spotkać się z mieszkańcami, za co serdecznie dziękujemy. Pan wójt również zaczyna mówić, że rozumie przedstawiany przez mieszkańców problem. Takie słowa od pana wójta słyszeliśmy już wielokrotnie. Niestety za słowami nie szły czyny. Cały czas musimy patrzeć na ręce. Zostało zawiedzione nasze zaufanie, będzie bardzo trudno je odbudować.

Wójt zapowiedział, że nie będzie zmieniał nazwy z podziemnego magazynu gazu na kawernowy podziemny magazyn gazu oraz nie zmieni słowa "rozbudowa" na słowo "budowa".

  • Myślę, że wypowiedzenie wszystkich sekwencji dało do zrozumienia, że to nie jest złośliwość, czy nasza wina, ale walka PGNiG z całą administracją wojewódzką, samorządową. Przeraża mnie to, że przychodzą do mnie starsze małżeństwa i pytają, czy to jest rzeczywiście tak, że będą wysiedlani, a oni chcieli przeznaczyć działkę dla wnuka - wyjaśnia Jerzy Włudzik, wójt gminy Kosakowo.

Przypomnijmy, że spotkanie było wynikiem ostatniej burzliwej sesji gminy Kosakowo na której zjawili się protestujący mieszkańcy. W ten sposób chcieli wyrazić swój sprzeciw wobec idei budowy podziemnych magazynów gazu. Jeden z mieszkańców wjechał do budynku z taczką, aby w ten sposób wyrazić dezaprobatę dla obecnej władzy.

W trakcie posiedzenia rady, jej członkowie mieli przyjąć lokalne zasady dotyczące zagospodarowania przestrzennego gminy. Tak się jednak nie stało, gdyż ten punkt obrad został przeniesiony na kolejną sesję.

Mieszkańcy obawiają się, że ich działki stracą na wartości. Właściciele restauracji i ośrodków wypoczynkowych twierdzą natomiast, że inwestycja odstraszy turystów. Według nich jest to niszczenie środowiska, a wójt odrzuca uwagi mieszkańców i stowarzyszeń, zaś przyjmuje uwagi spółek gazowych.

Przypomnijmy, że w 2013 roku doszło do referendum gminnego w sprawie podziemnych zbiorników z gazem. Mieszkańcy gminy Kosakowo opowiedzieli się wówczas za wstrzymaniem prac nad zmianą studium uwarunkowań oraz kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Kosakowo.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...