11.01.2015 15:34 0 Alex T. Great Doradcy Finansowi
Nowy, wyższy poziom wkładu własnego dla kredytów hipotecznych to dziś spory kłopot dla tych wszystkich, którzy noszą się z zamiarem nabycia nowego mieszkania. Czy jednak 10-procentowy udział własny oznacza, że kredytu nie da się pozyskać? Niekoniecznie. Podpowiadamy, co zrobić, by zdobyć finansowanie dla swojego zakupu w najbliższych miesiącach, a także – kolejnych latach.
No i stało się – począwszy od 1 stycznia br. każdy, kto planuje zakup nowego „M” z pomocą bankowego kredytu, będzie musi „dołożyć” do tej transakcji 10 procent środków własnych. Zmiana zasad udzielania pożyczek hipotecznych ma służyć przede wszystkim zwiększeniu współodpowiedzialności kredytobiorców za swoje zobowiązanie. Warto dodać, że tego typu regulacje nie są żadnym novum – już w ubiegłym roku większość banków (na podstawie tzw. rekomendacji S) wymagała od swoich klientów 5-procentowego zabezpieczenia dla każdego udzielonego kredytu. Co więcej, w kolejnych latach poziom wkładu własnego będzie dalej wzrastał: w 2016 roku do 15 proc., zaś w 2017 – do 20 proc.
Czy jest na to rada? Jak pozyskać niezbędne na ten cel pieniądze? Pierwszej podpowiedzi udziela Arkadiusz Krysik, doradca hipoteczny z Alex T. Great Doradcy Finansowi. - Każdy, kto nosi się z zamiarem zakupu mieszkania z kolejnych latach, już dziś powinien poważnie pomyśleć o systematycznym oszczędzaniu na ten cel – tłumaczy Krysik. I dodaje: – Głównym zadaniem wprowadzonych w przepisach bankowych zmian jest właśnie nauka rozsądnego gospodarowania finansami u przyszłych kredytobiorców. Współuczestnictwo w zakupie ma rodzić większą chęć do szybkiej i terminowej spłaty zobowiązania po stronie klientów, którzy zdecydowali się na podjęcie kredytu.
No tak, ale jak zdobyć niezbędne na ten cel środki?
Jeśli zatem możesz wstrzymać się z zakupem mieszkania przez najbliższy rok lub dwa, już dziś zacznij oszczędzać. Warto, wszak każda odłożona na ten cel złotówka zmniejsza ostatecznie sumę całego kredytu! Mówiąc jaśniej – zaoszczędzone 10 procent wartości mieszkania sprawi, że i kredyt niezbędny dla jego zakupu będzie docelowo niższy o tę właśnie wartość, a zatem niższa będzie przyszła rata i koszty pożyczki. – Prosty rachunek dowodzi, że chcąc pozyskać za dwa lata kredyt o wartości 300 000 zł, na wkład własny powinniśmy odkładać od dziś miesięcznie około 1250 zł. Nie jest to mała suma, ale przy rozsądnym i sumiennym gospodarowaniu domowym budżetem z pewnością możliwa do zaoszczędzenia – dodaje Arkadiusz Krysik.
No tak, tyle że zgodnie z wcześniejszą informacją, w kolejnych latach niezbędny wkład własny ma wzrosnąć odpowiednio do 15 i 20 procent. Jak zatem ma się to do powyższego wyliczenia? Doradca kredytowy Alex’a uspokaja: większość banków zadowoli się wówczas ubezpieczeniem brakującej kwoty. Wystarczy więc, by klient – w trakcie ubiegania się o kredyt – posiadł wymagane 10 proc. wartości kredytu oraz ubezpieczył pięć, a w 2017 roku – dziesięć procent brakującej kwoty. Tym samym, wysokość wkładu własnego pozostanie na niemal identycznym poziomie, co w roku obecnym.
Jeśli zatem czas nas nie nagli, rozsądniej będzie z zakupem poczekać, gromadząc przez kolejne miesiące środki na pokrycie własnego wkładu dla kredytu. I to dziś najlepsza, najrozsądniejsza rada dla przyszłych kredytobiorców – uczmy się oszczędzać! Warto to robić, bo pieniądze zaoszczędzone we własnym zakresie są przecież finansowo „lżejsze” od tych, które pozyskamy w kredycie bankowym.
Jedno jest pewne – zmiany wymogów wysokości wkładu własnego będą miały istotny wpływ nie tylko na rynek kredytów hipotecznych, lecz także – na rynek mieszkaniowy. Jest bardzo prawdopodobne, że deweloperzy, chcąc utrzymać poziom sprzedaży na niezmienionym poziomie, wyjdą do klientów z nową, ciekawszą ofertą, choćby – niższą ceną mieszkań. Czy rzeczywiście tak się stanie? Tego dowiemy się już w najbliższych miesiącach.