25.03.2013 08:40 0

Przyjęcie euro: czy przyjdą podwyżki?

Polska zobowiązała się do przyjęcia wspólnej waluty tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Tymczasem temat zamiany złotego na euro wciąż budzi spore kontrowersje wśród opinii publicznej. Czy rzeczywiście jest się czego bać?

Warunkiem koniecznym do wprowadzenia euro, jest wypełnienie tzw. kryteriów z Maastricht, które dotyczą polityki fiskalnej, pieniężnej i aspektów prawnych. Według danych za styczeń 2013, Polska nie spełnia żadnego kryterium. Inflacja i długoterminowe stopy procentowe są wyższe, niż wartości referencyjne. W dalszym ciągu jesteśmy objęci procedurą nadmiernego deficytu nałożoną przez Komisję Europejską. Nie uczestniczymy także w tzw. wężu walutowym, w którym kurs złotego może wahać się maksymalnie o 15% w górę i w dół wobec euro. Jak dotąd politycy nie zmienili konstytucji tak, aby Europejski Bank Centralny przejął kompetencje Narodowego Banku Polski w zakresie prowadzenia polityki pieniężnej.

W strefie euro uczestniczy już 17 państw. Kolejne dwa (Litwa i Łotwa) są w przededniu przyjęcia wspólnej waluty. Jakie doświadczenia mają dotychczasowi członkowie strefy euro w zakresie zmian wynagrodzeń i cen?

Wnioski wynikające z badań ekonomicznych rozmijają się z opinią obywateli. Ci ostatni narzekali bowiem na szybko rosnące ceny zaraz po wprowadzeniu wspólnej waluty i malejącą tym samym siłę nabywczą. Badania Eurostatu nigdy jednak nie wykazały dużego wzrostu inflacji po przyjęciu euro. W poszczególnych państwach wpływ ten oszacowano na ok. 0,2-0,3 punktu procentowego. Mitem jest zatem stwierdzenie, że przyjęcie wspólnej waluty powoduje istotny wzrost cen – komentuje Łukasz Pokrywka specjalista ds. wynagrodzeń z Sedlak & Sedlak.

Nieznaczny wzrost inflacji przy niezmienionych płacach nominalnych oznaczałby równie mały spadek siły nabywczej obywateli. Jak zatem kształtowały się wynagrodzenia po wprowadzeniu euro? Hipotezą, którą postawił Europejski Bank Centralny był wzrost nominalnych wynagrodzeń z powodu braku motywacji poszczególnych państw do kontrolowania inflacji po wejściu do strefy euro (np. poprzez wzrost deficytu budżetowego). Kryteria z Masstricht zostały bowiem spełnione, a temat wykluczenia państwa ze strefy euro na przełomie wieków należał do gatunku political fiction. Zatem okres bezpośrednio poprzedzający wejście do strefy euro miałby charakteryzować się spadkiem dynamiki wynagrodzeń nominalnych, a okres po przystąpieniu do unii walutowej – jej wzrostem.

Dynamika wynagrodzeń w latach 1993-1998 spadła z poziomu 3,5% do 0,3%. W roku wprowadzenia euro do obiegu bezgotówkowego (1999) dynamika wzrosła do 1%, a dwa lata później (wprowadzenie euro do obiegu gotówkowego) dynamika osiągnęła poziom 1,6%. W kolejnych latach wzrost płac zaczął maleć, by w 2006 roku osiągnąć poziom zaledwie 0,9%. Zatem w perspektywie średnioterminowej hipoteza Europejskiego Banku Centralnego nie została potwierdzona, choć w roku wprowadzenia euro (zarówno w obrocie bezgotówkowym, jak i gotówkowym) wynagrodzenia rosły nieco szybciej. Nie zaobserwowano natomiast trwałego wzrostu dynamiki płac w okresie po wprowadzeniu euro – dodaje specjalista z Sedlak & Sedlak.

Wśród 12 państw członkowskich strefy euro (11 państw + Grecja, która dołączyła 2 lata później) w 8 płace wzrosły w okresie 6 lat po przyjęciu euro w większym stopniu, niż w analogicznym okresie poprzedzających euroizację.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...