Stocznia Gdańsk ma znaczące problemy z płynnością finansową. Te odbiją się na pracownikach, którzy 10 stycznia nie otrzymali całego należnego im wynagrodzenia za pracę. Związkowcy za złą sytuację stoczni winą obarczają rząd.
Stocznia Gdańsk buduje większą ilość statków, jednak trudności finansowe nie ustępują. Związane jest to z podpisanymi kontraktami, dotyczącymi jedynie niewyposażonych kadłubów. Rosnąca cena stali sprawia, że stocznia nie przynosi większych zysków. Sytuację ratuje produkcja wież wiatrowych oraz wielkich konstrukcji offshore. Zgodnie ze światowymi trendami produkcja stoczniowa prostych konstrukcji przeniosła się do Azji, gdzie jest bardziej opłacalna, natomiast w Europie rozpoczęła się era budowy bardziej zaawansowanych technologicznie jednostek.
Druga część wynagrodzenia dla pracowników Stoczni powinna już znaleźć się w ich posiadaniu. Zarząd Stoczni uprzedził wcześniej związki zawodowe oraz pracowników o możliwych kłopotach w wypłacie należytych pieniędzy. Pracowników martwią jednak planowane zwolnienia. Ominą one co prawda pracowników potrzebnych do bezpośredniej produkcji, jednak pracę stracić może nawet 200 osób. Chodzi głównie tutaj o pracowników biurowych oraz nadzoru produkcji.
Takim osobom stara się pomóc Solidarność, która od kliku lat pozyskuje na ten cel potrzebne środki finansowe z UE.
Stocznia pomimo zwolnień planuje zatrudniać nowych pracowników, głównie spawaczy i monterów. Dzięki temu będzie mogła ona skupić się na produkcji wież wiatrowych oraz opłacalnej konstrukcji offshore.