20.12.2024 08:38 7 PM
Mężczyzna pozostawił na przejeździe kolejowym samochód, w którym na miejscu kierowcy umieścił ciało swojej żony chcąc upozorować wypadek kolejowy. Milczenie przerwała rodzina kobiety – podaje portal TVN24.
Przypomnimy, że do zdarzenia doszło 10 stycznia 2024 r., o godz. 20:43 w Mezowie w powiecie kartuskim. Szynobus zderzył się z samochodem osobowym. Zginęła 31-letnia kobieta, która siedziała na miejscu kierowcy. Na pierwszy rzut oka całe zdarzenie wyglądało na nieszczęśliwy wypadek. Jednak śledczy w bagażniku auta odkryli ślady krwi kobiety, która w momencie zderzenia znajdowała się za kierownicą.
— W toku prowadzonego śledztwa ustalono, że wypadek kolejowy został upozorowany w celu zatarcia śladów zabójstwa pokrzywdzonej – informował we wrześniu prok. Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Kiedy pokrzywdzona próbowała połączyć się z numerem alarmowym 112 Tomasz K. uderzył ją z dużą siłą jedenaście razy w głowę twardym, tępokrawędzistym narzędziem.
Prokurator przedstawiała Tomaszowi K. zarzut popełnienia trzech przestępstw: zabójstwa, sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, uszkodzenia mienia.
Tomasz K. przesłuchany w charakterze podejrzanego początkowo składając wyjaśnienia zasłaniała się niepamięcią.
— Ostatecznie podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw i złożył wyjaśnienia zgodne z ustaleniami faktycznymi. Jak ustalono motywem zbrodni zabójstwa był rozpad małżeństwa z czym Tomasz K. nie mógł się pogodzić - informuje prok. Mariusz Duszyński.
W czwartek, 19 grudnia, odbyła się druga rozprawa w tym procesie. Rodzina zamordowanej kobiety po raz pierwszy zdecydowała się na skomentowanie sprawy przed kamerą. O sytuacji, do której doszło trzy miesiące przed zdarzeniem opowiedziała dziennikarzom TVN24 matka i siostra zamordowanej.
— Dobijał się do mieszkania, pukał w okna, zepsuł jedno z nich. W mieszkaniu były wtedy dzieci, więc całe szczęście, że Jola nie otworzyła wtedy drzwi, bo nie wiadomo, co by się stało – mówiła dla TVN24 siostra zamordowanej kobiety.
Rodzina ofiary zapytana przez reportera TVN24 o to, co czują patrząc na sprawcę, siedzącego na sali sądowej, odpowiedziały: "pustka, strach, żal, że nie mogłyśmy jej ochronić".
— To jest nie do opisania, ta tęsknota za nią nigdy nie minie. Liczymy tylko, że wszystko skończy się najwyższym wymiarem kary – powiedziała dla TVN24 matka zamordowanej.
Przestępstwo zabójstwa zagrożone jest karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karą dożywotniego pozbawienia wolności.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: [email protected]. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.