24.05.2011 20:26 0
„Jestem Kaszubką i lubię nią być – tożsamość regionalna oczami młodego pokolenia” – pisze Tatiana Kuśmierska, której odczyt nagrodzono gromkimi brawami podczas IV Pomorskiego Kongresu Obywatelskiego w Gdańsku.
Każdy z nas, ma potrzebę określenia się. Opisania. Postawienia w jakimś kontekście. Obecnie, ta potrzeba określenia się, jest jeszcze bardziej widoczna. Zaglądając codziennie na profile moich znajomych na różnych portalach społecznościowych, obserwuje jak każdego dnia opisują się światu. Ja robię to samo. Chcemy pokazać że jesteśmy, że mamy swoje opinie, swoje pasje, miejsca do których należymy lub które należą do nas. Każdy codziennie od nowa opisuje kim jest.
Ja jednak nie należę do pokolenia, które nie pyta: kim jestem? Coraz częściej, to pytanie zastępowane jest innym, brzmiącym: kim chcę być?.Młody człowiek, próbujący udzielić na to pytanie odpowiedzi, ma przed sobą szeroki wachlarz możliwości. Może być Polakiem, Europejczykiem, reprezentantem subkultury, katolikiem, ateistą, wegetarianinem, studentem, itp. Gdzieś wśród tych wyborów istnieje również możliwość powiedzenia sobie jestem Kaszubą, Kociewiakiem… Jednak na liście mocniejszych i bardziej modnych pozycji, te określenia zdają się być dużo mniej atrakcyjne. Słowo region, regionalizm nadal kojarzą się przede wszystkim z folklorem i skansenem. Jeszcze kilka lat temu każdy kto urodził się na Kaszubach, miał rodziców Kaszubów – był Kaszubą. Teraz jednak poczucie naszej przynależności regionalnej, jest kwestią wyboru. Aby ktoś był Kaszubą czy Kociewiakiem przede wszystkim musi chcieć nim być. Zdawać by się mogło, że w takich warunkach- wielkiego wyboru spośród tysiąca możliwości- przetrwanie tożsamości regionalnej jest z góry skazane na niepowodzenie. Mogłoby się tak wydawać, ale tak na szczęście nie jest.
Ja jestem Kaszubką i lubię nią być. Mam wielu przyjaciół i znajomych którzy są w podobnej sytuacji. Mało tego – nie dość, że Kaszubi są, to ujawnia się ich coraz więcej. Jestem Kaszubką i pracuje pogłębiając wiedzę o Kaszubach, więc najłatwiej będzie mi przedstawić kwestię tożsamości regionalnej na własnym przykładzie.
Jestem z Mściszewic, tam urodziła się moja mama, i dziadkowie, i pradziadkowie. Mój tata nie jest Kaszubą i chociaż na Kaszubach mieszka większość swojego życia to Kaszubą nigdy się nie nazwie. Mam pięcioro rodzeństwa. Część z nich mówi po kaszubsku część nie. Podobnie jest z poczuciem ich kaszubskiej przynależności. Z kolegami z klasy i ze szkoły nie rozmawialiśmy po kaszubsku. Oczywiście, w naszych rozmowach padały kaszubskie słowa ale wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że tak nie mówi się w całej Polsce. Kiedy szliśmy do sklepu po tutka bomków wracaliśmy z paczką cukierków, kiedy ktoś był szadi brał grzebień i doprowadzał fryzurę do porządku a kiedy mieliśmy dać komuś się karnąć daliśmy mu przejechać się na rowerze. Na tamtym etapie to, że używaliśmy języka kaszubskiego nie było kwestią wyboru. Świadomość językowej odrębności pojawiła się w momencie w którym uwagę na to, zwracał nam ktoś spoza Kaszub. W szóstej klasie szkoły podstawowej języka kaszubskiego zaczęliśmy uczyć się w szkole. Chociaż wiem, że cała moja klasa zna język kaszubski , to dziś tylko z niektórymi rozmawiam w tym języku. Bo używanie rodny mòwe, to kwestia wyboru. Tak samo, wybiera się kaszubskość. W swojej pracy często zadaje pytanie: ,,Czy jest Pan/ Pani Kaszubą?” i bardzo często w odpowiedzi słyszę ,,Jestem z Kaszub”. Tylko niektórzy decyduje się na słowa ,,Tak, jestem Kaszubą”. Dlaczego? Bo żeby być Kaszubą trzeba się na to zdecydować. A żeby się na to zdecydować trzeba tego Kaszuba w sobie polubić.
Swojego Kaszuba zaczęłam lubić w szkole średniej. Wtedy razem z kuzynem i kolegami z sąsiedniej wsi założyliśmy rockowy zespół. Na początku nie mieliśmy zamiaru grać muzyki ludowej. Chcieliśmy po prostu grać, nie mieliśmy na to jeszcze pomysłu. W czasie którejś z prób na warsztat wzięliśmy ludowe utwory Kaszëbsczi jëzora i Welewetkę. I te dobrze znane nam kawałki zagrane w rockn’rollowym rytmie okazały się czymś co chcieliśmy później grać. To było nasze, to było coś co znaliśmy wystarczyło tylko zaadaptować to do naszych potrzeb. Kaszuba w jeansach to też Kaszuba. Dzięki koncertom, które graliśmy z zespołem na Kaszubach, zaczęłam mówić po kaszubsku- oczywiście wcześniej używałam tego języka na lekcjach lub na kaszubskich konkurach recytatorskich ale nigdy nie spontanicznie- w rozmowach. Żeby zacząć mówić po kaszubsku wystarczyło poczuć taką potrzebę i to polubić.
Zaraz po maturze wyjechałam do Gdańska na studia i wstąpiłam do klubu studenckiego Pomorania. Na początku mojej działalności w klubie mieliśmy zaledwie trzech członków. Dziś jest nas ponad dwudziestu. Ostatnio pytałam moich znajomych z organizacji, co lubią w byciu Kaszubami na co otrzymywałam różne odpowiedzi. Jedni mówili ,,lubię swój język” inni ,,że lubią tabakę” lub ,,swoją inność” jeszcze inni ,,że lubią wszystkie tradycje, których nie ma nigdzie indziej”. Mnie najbardziej spodobała się odpowiedź ,,lubię siebie”.
Zadziwiające było to, że wielu sympatyków klubu, przychodziło do nas przed wyjazdami na różne wymiany międzyuczelniane lub międzynarodowe. Na początku zastanawiała mnie ich decyzja. Pewnego znajomy, który do klubu wstąpił na pół roku przed wyjazdem na studia do Warszawy powiedział mi, że chce dowiedzieć się jak najwięcej o miejscu, z którego jest aby móc o tym opowiadać w stolicy.
Kiedy przyjechałam na studia do Gdańsk, zaczęłam też pracować w Radiu Gdańsk gdzie do dziś zajmuję się kaszubskimi audycjami. Znalezienie rozmówcy posługującego się językiem kaszubskim niekiedy nadal stanowi problem. Zadziwiające jest natomiast to, że kilkanaście osób, z którymi dziś mówię po kaszubsku, jeszcze dwa lata temu nie odważyłoby się mówić w tym języku. W swojej pracy codziennie poznaję nowego Kaszubę. Coraz więcej ludzi zaczyna lubić bycie Kaszubą.
Skąd budzi się w nich ta nagła potrzeba obudzenia własnej tożsamości? Bo dzięki temu czują, że są na swoim miejscu, że gdzieś przynależą.
To, że młodych ludzi przyznających się do kaszubskości a raczej wybierających tożsamość regionalną jest coraz więcej, wynika też z tego, że kultura kaszubska nie oznacza już tylko kultury ludowej. Od długiego już czasu język kaszubski nie kojarzy się już tylko z folklorem. Młodzi Kaszubi, mogą stać się uczestnikami kultury tworzonej tu i teraz. Świetnym przykładem eklektyzmu panującego obecnie w tworzeniu kultury regionu jest to co dzieje się podczas Zjazdu Kaszubów, kiedy to na jednej scenie występują kolejno: Kaszubski Zespół Pieśni i Tańca, punkowy zespół tworzący muzykę z kaszubskim tekstem oraz zespól folkowy grający tradycyjną ludową muzykę Kaszub w klezmersko-bałkańskiej aranżacji. Kilka miesięcy temu, literaci zgromadzeni wokół jednego z gdyńskich pism, otworzyli dyskusję pod tytułem ,,Kaszuby. Przyszłość czy skansen?”. Dla mnie odpowiedź jest prosta: Kaszuby ze skansenu wyszły już dawano, razem z twórcami kaszubskich erotyków, powieści sciensce-fiction czy kaszubskich komiksów razem punkowcami rodem spod Żukowa, kaszubskim tłumaczeniem Pana Tadeusza czy studentami kaszubskiej specjalizacji na filologii polskiej Uniwersytetu Gdańskiego. Dzięki takim działaniom, młodych wybierających bycie Kaszubą jest coraz więcej. Kaszuby zostały przez młode pokolenie zaadaptowane do współczesnych potrzeb. Przez co młodym łatwiej jest polubić bycie Kaszubą.
Niemały wpływ na to, że młodzi coraz silniej odczuwają poczucie przynależności regionalnej mają lokalne media. Nie od dziś wiadomo, że jeżeli o czymś się nie mówi lub jeżeli nie ma tego w internecie, to po prostu, to nie istnieje. Kaszubi więc funkcjonują zarówno w radiu, telewizji jak i prasie. W internecie natrafić można na kilka kaszubskich portali, kilkanaście blogów pisanych po kaszubsku oraz kilkadziesiąt Kaszubom poświęconych. Wśród internetowych publikacji znaleźć można również stronę, z której można ściągnąć komputerowy system operacyjny Linux, przetłumaczony na język kaszubski. Po co? Bo jak powiedzieli mi moi znajomi, którzy są autorami projektu, żeby pokazać że w rodny mòwie można opisać nie tylko, życie wsi ale również rzeczywistość komputerową. Kaszubscy tłumacze Linuxa, musieli wymyślić mnóstwo słów, które dotychczas w języku regionalnym nie istniały. Adaptacja, języka kaszubskiego do potrzeb rzeczywistości komputerowej była wyzwaniem. A młodzi lubią wyzwania. Kultura kaszubska daje współczesnym twórcom olbrzymie pole do popisu. Mogą pożenić folklor ze współczesnością co nadal nosi jeszcze pewne znamiona buntu wobec tradycji a przez to dla młodych jest jeszcze bardziej atrakcyjne.
Mogłoby się wydawać, że w momencie, w którym młody człowiek pyta: kim chcę być? prawdopodobieństwo tego, że odpowie chcę być Kaszubą, jest równe zeru. Mogłoby się tak wydawać, ale tak na szczęście nie jest. I dopóki grupa młodych ludzi gra Kaszubskiego rocka, dopóki w Bytowie pisane są opowiadania science-fiction po kaszubsku, dopóki grupa dobrze zarabiających informatyków porzuca swoje zajęcia by za darmo przetłumaczyć na rodną mòwa komputerowy system operacyjny, wiem, że tak nie będzie. Tożsamość regionalna przetrwa o ile będzie się opierać na kulturze tworzonej tu i teraz. Nikt przecież nie chce żyć w skansenie.
Tatiana Kuśmierska - KS POMORANIA