08.02.2016 09:20 0 infoWire.pl
Rozsiane po morzach i oceanach odległe wyspy kuszą podróżników spragnionych przygód. Niełatwo się jednak tam dostać, a próba zwiedzenia niektórych z nich grozi skrajnym niebezpieczeństwem.
Surtsey (Islandia)
Lubimy wierzyć, że człowiek postawił już stopę w każdym zakątu naszej planety. Nawet jeśli to prawda, to Ziemia wciąż może nas zaskoczyć i po prostu stworzyć nowy ląd czekający na odkrycie. Między 14 listopada 1963 roku a 5 czerwca 1967 roku u południowych wybrzeży Islandii z oceanicznej toni wyłoniła się wyspa, której nadano nazwę Surtsey. Powstała ona na skutek potężnej podmorskiej erupcji wulkanicznej i w ciągu niespełna czterech lat osiągnęła powierzchnię blisko 3 km2. Surtsey natychmiast wzbudziła żywe zainteresowanie naukowców, zarówno geologów studiujących proces jej powstania, jak i biologów zainteresowanych przebiegiem kolonizacji nowego lądu przez faunę i florę. Z tego powodu na wyspie założono rezerwat przyrody i tylko nieliczni naukowcy mogą prowadzić tam badania lub obserwować ją z morza. Turystom wstęp wzbroniony. Dziś Surtsey stanowi dom dla wielu gatunków roślin, ptaków oraz zwierząt morskich. W 2008 roku wyspa została wpisana na listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO.
North Sentinel (Andamany i Nikobary)
Rajska wyspa na Oceanie Indyjskim otoczona rafą koralową formalnie należy do Andamanów i Nikobarów, jednego z krajów związkowych Indii. Nie próbujcie jednak informować o tym jej mieszkańców, zapewne odpowiedzą wam strzały z łuku. Wyspę zamieszkuje lud Sentinelczyków będący jednym z ostatnich izolowanych plemion na świecie. Mieszkańcy żyją całkowicie pozbawieni kontaktu ze światem zewnętrznym i współczesną cywilizacją. W praktyce są plemieniem pierwotnym, a w dodatku bardzo agresywnym. Populacja liczy od kilkudziesięciu do kilkuset osób, a stojący na jej straży wojownicy dzielnie bronią brzegów wyspy przed przybyszami z zewnątrz, mierząc swoimi strzałami nawet do przelatujących tędy helikopterów. Sentinelczykom udało się przetrwać tsunami z 2004 roku, a w roku 2005 indyjska administracja stwierdziła, że nie będzie ingerować w ich życie, ani podejmować prób nawiązywania kontaktu. Wy też lepiej nie próbujcie – w 2006 roku dwóch rozbitków przypłaciło wizytę na wyspie życiem.
Ilha da Queimada Grande (Brazylia)
To niewielka bezludna wysepka położona u wybrzeży południowej Brazylii znana jako „Wyspa węży”. Jest domem dla żararaki wyspowej, endemicznego gatunku nadrzewnych węży. Są to stworzenia śmiertelnie jadowite dla człowieka, a przy tym niezwykle licznie zamieszkujące wyspę. Ostrożne szacunki donoszą o gęstości zasiedlenia na poziomie jednego osobnika na m2 (!). Innymi słowy – śmierć czai się tu dosłownie na każdym kroku. Na wyspie nie zamieszkują żadne ssaki, więc węże polują na gniazdujące tutaj ptactwo. Może to tłumaczyć śmiercionośną siłę ich jadu, ofiara musi zginąć natychmiast, zanim zdąży poderwać się do lotu. Ze względu na wielkie niebezpieczeństwo dla odwiedzających wyspa objęta została zakazem wstępu i jest strzeżona przez brazylijskie wojsko. Można tu przebywać jedynie za specjalnym pozwoleniem.
Niʻihau (Hawaje)
Choć wyspa należy do archipelagu Hawajów, to od końca XIX wieku znajduje się w prywatnych rękach zakupiona od hawajskiego króla Kamehamehy V za 10 tys. dolarów w złocie. Właścicielami wyspy są dziś członkowie rodziny Robinsonów (sic!) będący spadkobiercami pierwszego nabywcy. Od 1915 roku Ni’ihau jest zamknięta dla przybyszów z zewnątrz. „Odwiedzić ją można jedynie za zgodą właściciela i dotyczy to nawet krewnych stałych mieszkańców wyspy” – potwierdza Ewelina doradca podróży lotniczych ze Sky4Fly.net. Populacja liczy kilkaset osób wiodących tradycyjny tryb życia i posługujących się pierwotnym dialektem języka hawajskiego. Dzięki swojej izolacji Ni’ihau przyczyniła się do zachowania tradycyjnej kultury hawajskiej oraz urosła do rangi ważnego rezerwatu przyrody. Dzięki staraniom właścicieli jest także ekologicznym rajem. Na wyspie nie ma bitych dróg, a cały prąd generują panele słoneczne. Ni’ihau zapisała również niezwykłą kartę w historii Stanów Zjednoczonych. 7 grudnia 1941 roku, tuż po ataku na Pearl Harbor, na wyspie rozbił się jeden z japońskich samolotów. Pilot przeżył i we współpracy z trzema tubylcami japońskiego pochodzenia podjął próbę sterroryzowania pozostałych mieszkańców. Dzielnym Ni’ihauatczykom udało się unieszkodliwić napastnika.
North Brother Island (Nowy Jork)
Ostatnia z zakazanych wysp na liście nie znajduje się na niedostępnych rubieżach oceanu, ale w obrębie jednego z największych miast świata. North Brother to wyspa położona w cieśninie East River pomiędzy nowojorskimi dzielnicami Bronx i Queens. Od końca XIX wieku funkcjonował tu szpital, gdzie izolowano osoby będące nosicielami chorób zakaźnych, w tym słynną „Tyfusową Mary”. Po II wojnie światowej funkcjonował tu dom weteranów, a później ośrodek odwykowy. W latach 60. XX wieku wyspa została w końcu porzucona. Budynki popadły w ruinę, a całość pokrył gęsty las. North Brother stało się prawdziwym rezerwatem dzikiej przyrody oraz ostoją dla wielu gatunków wspaniałych ptaków, a wszystko to tuż obok miejskiej dżungli Nowego Jorku. Ze względu na unikalny charakter (wyspa ukazuje proces odzyskiwania przez przyrodę zurbanizowanych niegdyś obszarów) i przyrodniczą wartość władze wyznaczyły tu obszar zamknięty. Istnieją plany dopuszczenia do zwiedzania wyspy przez ograniczoną liczbę „wrażliwych ekologicznie” turystów, na razie jednak North Brother pozostaje jednym z zakazanych miejsc Nowego Jorku.