Około 200 pielęgniarek i położnych protestowało dziś przed Urzędem Marszałkowskim w Gdańsku. Sanitariuszki walczyły o 1500 zł podwyżki i postulowały o zatrudnienie większej ilości pielęgniarek do szpitali, w których pracują.

- Ten zawód wymiera, jest nas coraz mniej, młode dziewczyny nie chcą się kształcić w tym zawodzie, dlatego, że jest to zawód mało płatny, a bardzo duże są wymagania wobec pielęgniarek, coraz więcej nakłada się na nas obowiązków. Za parę lat będziemy mieli sytuację, że nie będzie komu pracować w szpitalach - mówi Katarzyna Kałduńska, pielęgniarka w pomorskim hospicjum dla dzieci.
Protestujące pielęgniarki w charakterystycznych dla ich zawodu nakryciach głowy rozdawały przechodniom ulotki. Następnie pikietowały pod Urzędem Marszałkowskim.
Urząd Marszałkowski informuje, że po wprowadzeniu przekształceń w szpitalach, póki co nie ma środków na podwyżki jakich domagają się pielęgniarki.
- Na skutek przekształceń zbilansowaliśmy szpitale. W tej chwili wprowadzenie globalnie takich podwyżek spowodowałoby to, że niebawem, w ciągu trzech miesięcy, pół roku, te spółki nie dałyby rady, wpadłyby w zadłużenie. A szpital zadłużony to szpital niebezpieczny dla pacjenta – mówi Hanna Zych-Cichoń, wicemarszałek województwa pomorskiego.