Tomasz Chwaliszewski rozpoczął przygotowania na akwenach otwartych. Najczęściej trenuje na jeziorach w okolicy Bydgoszczy. Lecz pływanie w jeziorze diametralnie różni się od pływania w morzu. Dlatego kolejny etap w jego planach treningowych zaczyna się w morzu Bałtyckim, a dokładniej w Zatoce Puckiej. 8 czerwca 2014 roku pływak przepłynął odcinek między Kuźnicą, a Puckiem, czyli około 12 km w linii prostej. W rzeczywistości trochę więcej, bo 13,5 km.
W 2012 roku Chwaliszewski przygotowywał się do przepłynięcia Zatoki Gdańskiej pokonując odcinki od 8 do 10 km właśnie na Zatoce Puckiej. Wszystko po to by już za kilka miesięcy między 24-30 lipca 2014 rozpocząć najważniejszy dzień swojego życia. Jako pierwszy polski pływak podejmie próbę dwukrotnego przepłynięcia Zatoki Gdańskiej: z Helu do Gdyni i z powrotem. W linii prostej - ok. 40 km. Przy optymalnej pogodzie i małej fali zajmie mu to około 18-20 godzin. Jeśli zacznie wiać wiatr i wywoła boczny prąd, wynoszący pływaka na pełne morze, potrwa to o kilka godzin więcej.
Tomasz Chwaliszewski nie boi się pływania w nocnych ciemnościach. Przekonał się o tym w 2013 roku, gdy w rzece Warcie w ciągu 26 godzin przepłynął około 140 km. Było ciężko, bo nurt rzeki bez przerwy kręcił i meandrował. Ubiegłoroczny wyczyn pływacki, zakończony w pobliżu miasta Śrem, był dla Chwaliszewskiego sprawdzianem przed tegoroczną próbą na Zatoce Gdańskiej. Ale przecież przedtem miał być kanał La Manche, a w tym roku – Gibraltar.
O tych wszystkich planach nie da się opowiedzieć w kilku zdaniach. Zacznijmy więc od początku, czyli od basenu w Osielska pod Bydgoszczą. Tomasz Chwaliszewski rozpoczyna swój trening pływacki o szóstej rano wskakując do wody na basenie w Osielsku. Płynie wyłącznie kraulem i płynie szybko: pokonuje około stu pięćdziesięciu długości basenu (4000 m). Słychać tylko szum wody rozbijanej stopami, a pociągnięcia ramion są tak potężne, że ciało niemal do połowy wynurza się z wody. 38 – letni Tomasz Chwaliszewski z takimi „parametrami” mógłby z powodzeniem startować w kulturystyce. Nic z tego: ta dyscyplina go nie interesuje, mimo że codziennie przerzuca na siłowni wiele ton żelaza. Chwaliszewski ma inny cel. Około 7.30 wychodzi z wody i rozpoczyna normalny dzień pracy (jest nauczycielem informatyki oraz trenerem w klubie Dęby Osielsko). Po zajęciach, od godziny 15 do 17 , jeszcze raz wskakuje do basenu i w ciągu półtorej godziny pokonuje podobny dystans jak rano. Potem jedzie do domu, zjada obiad i śpieszy na siłownię. Ma system ćwiczeń, który od wielu lat realizuje z żelazną konsekwencją.
W lipcu 2012 roku Chwaliszewski już raz zmierzył się samotnie z Zatoką Gdańską. Płynął z Helu do Gdyni (ok. 19 km ) co zajęło mu dziewięć godzin. No tak, ale w tym czasie stracił sześć kilogramów wagi. Specjaliści obliczają, że podczas intensywnego pływania w zimnej wodzie (a woda w Zatoce Gdańskiej prawie nigdy nie przekracza 17 – 18 stopni ) człowiek zużywa około trzy tysiące kcal na godzinę. Oczywiście, trzeba te kalorie odzyskiwać w pożywieniu, inaczej organizm załamał by się po paru godzinach. Gdyby nie rosnąca po południu fala i przeciwny wiatr, w 2012 roku Chwaliszewski planował pokonanie Zatoki Gdańskiej w czasie mniej więcej o godzinę krótszym. Ale oszczędzał siły, ponieważ już wtedy miał chęć na powrót do Helu tą samą drogą, czyli wpław. Organizatorzy nie wyrazili wówczas na to zgody, ponieważ nie byli przygotowani do asekurowania pływaka w warunkach nocnych. W tym roku jest inaczej: wszystkie formalności oraz cała logistyka zostały zapięte na ostatni guzik na kilka miesięcy.