Gmina Choczewo zaciągnie trzy i pół miliona kredytu na dokończenie budowy oczyszczalni ścieków. Tak zadecydowano podczas sobotniej nadzwyczajnej sesji Rady Gminy. Nie obyło się jednak bez gorącej dyskusji.
Inwestycja w Choczewie stoi na przysłowiowym ostrzu noża, bo jest gotowa zaledwie w połowie. Ruch na placu budowy zatrzymał się w czerwcu, gdy upadła budująca oczyszczalnię poznańska firma Korpos. Po niej trudno było znaleźć przedsiębiorstwo, które dokończyłoby inwestycję. Ryzyko podjęło wejherowskie przedsiębiorstwo Gniech.
Nowy wykonawca ma zaledwie 40 dni na dokończenie inwestycji. W przeciwnym wypadku Choczewo może stracić unijną dotację. Dlatego właśnie tamtejsi radni spotkali się w sobotę na nadzwyczajnej sesji i podjęli decyzję o wzięciu kredytu w wysokości trzech i pół miliona. Nie obyło się jednak bez spięć na linii wójt – opozycja.
Od roku ja i szef komisji rolnictwa, zadajemy pytania wójtowi, on nas uspokaja, usypia, że wszystko jest pod kontrolą, a teraz stawia nas pod ścianą - komentuje radny opozycji, Bronisław Nowak.
Opozycja uważa, że jeżeli wójt zdąży to dla nich to będzie porażka i właściwie kierują się tylko interesem jak dołożyć wójtowi - ripostuje wójt gminy Choczewo, Wiesław Gębka.
Na sobotniej sesji w Choczewie był obecny także zastępca wójta z sąsiedniej gminy Krokowa. Jarosław Białk przedstawił radnym Choczewa co w jego gminie zrobiono, gdy wykonawca nie wywiązywał się z umowy i co zrobiono, aby dokończyć inwestycje i nie stracić unijnych środków. Jak się okazało – przekonywał skutecznie.
Radni z gminy Choczewo zobowiązali wójta Wiesława Gębkę do tego, aby w każdy poniedziałek do czasu zakończenia budowy oczyszczalni odbywały się spotkania podczas których włodarz i wykonawca będą informowali o postępie prac.