Wrzesień 2016
Pn Wt Śr Cz Pt So N
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 1 2

Zobacz również

Mariusz Patyra i Berlińczycy, czyli Filharmonia pełna gwiazd

Koncerty, Gdynia

Data 30.09.2016 00:00-11.10.2016 00:00
Miejsce Filharmonia Bałtycka
Miejscowość Gdynia

Bolero Berlin to zespół stworzony w 2008 rok w Filharmonii Berlińskiej, przez byłego pierwszego skrzypka Niemieckiej Orkiestry Symfonicznej i założyciela Berlin Philharmonic Jazz Group - Martina Stegnera. W skład Bolero Berlin wchodzą Filharmonicy Berlińscy, zafascynowani muzyką latynoską, którzy stworzyli niezwykłe transkrypcje południowoamerykańskich rytmów. Zespół tworzą: wspomniany skrzypek Martin Stegner, Manfred Preis (klarnet, saksofon – członek m.in. Radio-Symphonie Orchester Berlin, Trio Berlin, Winds of the Berlin Philharmonic), kontrabasista Esko Laine - pierwszy Fin w Fiharomini Berlińskiej oraz pianista Raphaela Hager (grający m.in. w Mannheim's Nationaltheater). Grupę uzupełniają uznany niemiecki jazzowy gitarzysta Helmut Niederle (członek Fiharmonic Salon w Berlinie, znany z wielu projektów jazzowych) oraz doskonały argentyński perkusista i perkaszynista Daniel „Topo” Gidia (występujący m.in. z John Newton, Giora Feidman, Lalo Schifrin i wieloma innymi).

Mariusz Patyra Skrzypek, urodzony 21 listopada 1977 w Orzyszu. Grę na skrzypcach rozpoczął w wieku siedmiu lat. Kształcił się pod kierunkiem Antoniego Hoffmanna w Olsztynie, Janusza Kucharskiego w Warszawie (Akademia Muzyczna), Krzysztofa Węgrzyna i Iny Kertscher w Hanowerze (Hochschule für Musik und Theater) oraz Salvatore Accardo w Cremonie (Accademia Walter Stauffer). Jest zwycięzcą Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego Józsefa Joachima w Hanowerze, finalistą Międzynarodowego Konkursu Stradivariego w Cremonie (1998), laureatem IV nagrody i specjalnego wyróżnienia Odense Symphony Orchestra na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym Carla Nielsena w Odense (2000), a także otrzymał I nagrodę (jako pierwszy Polak), nagrodę specjalną za najlepszą interpretację "Kaprysów" Paganiniego i kopię skrzypiec "Il Cannone" należących do wielkiego wirtuoza na Concorso internazionale di violino "Premio Niccolò Paganini" w Genui (2001).

Prześwity, szczeliny i przejścia ku korytarzom snu

Odnajdujemy zatem w „Prześwitach” coś więcej, niż tylko niepokojący urok barokowego konceptu, pomysłu organizującego całość kompozycji w opalizującą wielością znaczeń, wyrafinowaną formalnie, misternie budowaną – strukturę, której centrum stanowi zazwyczaj wizerunek zastygłej w bezruchu, teatralnie upozowanej, wyidealizowanej postaci kobiecej. Bohaterki kolejnych cykli („Motyle”, „Tancerki”) łączą bowiem w sobie idealną harmonię kształtów, pewien walor duchowego, „nieziemskiego” piękna z ledwie uchwytną nutą słodkiego rozleniwienia, sennej zmysłowości, tak jakby same napawały się swą urodą, zafascynowane niemal przejrzystym ciałem, pozbawionym znamion biologicznej cielesności. Odnajdujemy także w „Prześwitach” to wszystko, czego zda się na próżno by upatrywać w teksturze tradycyjnie namalowanego obrazu, składającego się z płaszczyzn nie z przesłon, operującego plamą nie konturem, dynamiką zmian, powtórzeń, przekształceń, a nie zwiastującym obecność Tanatosa – bezruchem. Oczywisty wydaje się fakt, że każda z pokazanych tutaj kompozycji zadziwia, zaskakuje (cechą stylistyki barokowej jest właśnie element zaskoczenia, bez którego nie ma konceptu) otwartością w głąb, w transparentną, świetlistą przestrzeń, wobec której nie tylko portretowane postacie, ale i widzowie stają urzeczeni, świadoi kruchości, ulotności, czy wreszcie „marności” ziemskiego żywota. Wszystko to zatem, czego nie dane nam poznać za sprawą kalkulacji, intelektualnej gry, dyskursu, a co ujawnia się nagle, niespodziewanie, w jasnym, oślepiającym błysku, w akcie intuicyjnego poznania – wszystko to objawiają zgromadzone na wystawie prace, sugerując jakiś psychologiczny podtekst, jakieś drugie, interpretacyjne dno. Jest zatem w owych mistycznych „Prześwitach” coś z dramatycznego pojedynku, jaki wiedziemy (podobni krążącym wokół ognia ćmom, niewidomym „motylom nocy”) stając samotnie wobec spraw ostatecznych, skazani z góry na klęskę, zanim dane nam będzie podjąć rękawicę.

(fragment tekstu do katalogu wystawy: Małgorzata Dorna-Wendrychowska)