Styczeń 2016 | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Pn | Wt | Śr | Cz | Pt | So | N |
28 | 29 | 30 | 31 | 1 | 2 | 3 |
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
Data | 15.01.2016 19:00 |
Sienkiewicz, Matejko, Moniuszko – taka jest aktualna trójca wieszczów. Krasiński i Słowacki nie sprawują już rządu dusz. Tylko Mickiewicz ze swoim niepodważalnym autorytetem stoi na czele wszystkich, ale głównie dzięki kultowi, jakim darzymy „Pana Tadeusza”. A więc nostalgia sarmacka i sny o potędze wciąż są podstawowym paliwem narodowej dumy. Nie zmienił tego Wyspiański ani Gombrowicz. Nie zmienili tego luminarze PRLu. Kochamy nasze szlacheckie tradycje, waleczność, honor, odwagę i Miecznika, który ten kodeks cnót wylicza Damazemu, jako warunek ubiegania się o rękę córki. Nie raz obserwowałem oburzenie na widowni, kiedy reżyser szydził z tej postaci i opatrywał jej arię dwuznacznym cudzysłowem.
Ale jednak spór z Sarmacją jest podstawowym motorem naszej kultury. Prawie każdy polski twórca czuje się w obowiązku zabrać udział w tej dyskusji. Prawie każdy polski widz żywo kibicuje w tych sporach. Nawet pokolenia, które wydają się już kosmopolityczne i dla których narodowe cnoty należą do lamusa obciachowych tematów ze szkolnej ławy, tak naprawdę tęsknią za wyprawą w głąb przeszłości i odkrywaniem prawdy o swoich korzeniach. A więc zagrajmy to jeszcze raz i dodajmy tu i teraz swoje przekonanie, że heroiczna poezja, na której zostaliśmy wychowani ma też swoją niebagatelną cenę, którą niespodziewanie trzeba będzie zapłacić.
Marek Weiss