15.10.2024 14:00 26 TS
"Projekt już zakłócił spokojny rytm wiejskiego życia w Choczewie" czytamy w artykule w "The New York Times". Redaktor Andrew Higgins w amerykańskim dzienniku zajął się tematem elektrowni jądrowej, która ma powstać w nadmorskiej gminie Choczewo.
Artykuł w "The News York Times" rozpoczyna się od dożynek. Autor pisze, że "wśród straganów sprzedających kiełbasy i szynki można było zobaczyć coś bardziej niezwykłego: mężczyzn w białych fartuchach laboratoryjnych rozmawiających o promieniowaniu jądrowym (to nie problem, mówili uspokajająco) oraz protestujących w koszulkach z napisem: „Żadnych atomów nad Bałtykiem!".
źródło: www.nytimes.com
Redaktor Higgins zauważa, że mieszkańcy są podzieleni w kwestii planu - "niektórzy cieszą się z perspektywy czystszej, tańszej energii, a inni są przerażeni faktem, że reaktory są tuż za progiem".
— To jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce – powiedział cytowany przez dziennik ksiądz infułatt Daniel Nowak, proboszcz parafii pw. Chrystusa Króla i bł. s. Alicji Kotowskiej w Wejherowie.
Duchowny przyznał, że nie ma problemu z reaktorami Westinghouse, zauważając, że „Ameryka jest sojusznikiem, a nie wrogiem”, ale, jak wielu mieszkańców, mówi: „Powinny trafić gdzie indziej”.
Dalej czytamy, że szanse na to są niewielkie. Kontynuowanie realizacji planu jest jedną z niewielu rzeczy, co do których podzielone obozy polityczne w Polsce są zgodne.
— To na pewno się stanie, na pewno — powiedział Maciej Bando, pełnomocnik Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. Plany te zostały również przyjęte przez poprzedni, prawicowy rząd.
Redaktor w swoim artykule zauważa, że: "niedawno rozpoczęto prace nad wycinką sosen, aby zrobić miejsce dla zespołów badawczych, które badają, czy ziemia wytrzyma ciężar reaktorów Westinghouse. Elektrownia, która zostanie zbudowana przez Bechtel i nie zacznie produkować energii elektrycznej przez ponad dekadę, ma obejmować obszar równy około 70 boiskom piłkarskim i przyciągnąć około 20 000 pracowników budowlanych i inżynierów do Choczewa, które obecnie ma mniej niż 6000 mieszkańców."
W artykule cytowany jest też wójt gminy Choczewo, Jarosław Bach, który pochodzi z nadmorskiej wioski Słajszewo. Przyznał, że osobiście odczuwa konflikt wewnętrzny.
— Powiedział, że rozumie, że Polska potrzebuje energii jądrowej, aby napędzać rozwój i złamać zależność od węgla. Dodał jednak: „Jako mieszkaniec Słajszewa jestem temu przeciwny”. Reaktory jądrowe, powiedział, „mogłyby zostać umieszczone gdzie indziej” - czytamy w "The New York Times".
Poruszony został też wątek stowarzyszenia "bałtyckie SOS". Andrew Higgins wyjaśnia, że to grupa lokalnych mieszkańców, z których wielu jest właścicielami domków letniskowych, odrzuca argument, że planowana elektrownia jądrowa, niezależnie od szkód, jakie spowoduje, posłuży większemu dobru.
— Niszczenie przyrody w imię ratowania planety jest śmieszne – powiedziała Zuzanna Kaczor, członkini stowarzyszenia cytowana przez "The New York Times".
Amerykański dziennik przypomina także, że oprócz elektrowni jądrowej projekt zakłada również budowę linii kolejowej, dróg i molo, które będzie wykorzystywane do transportu sprzętu i materiałów budowlanych.
Przypomnijmy, że preferowana lokalizacja pod budowę jądrówki znajduje się w nadmorskiej gminie Choczewo. W 'Lubiatowo-Kopalino' obecnie trwają prace geologiczne. Według harmonogramu pierwszy reaktor atomowy stanie w 2035 r.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: [email protected]. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.