W wejherowskim szpitalu trzy pacjentki zmarły po operacjach „odchudzających”. W sumie w placówce przeprowadzono ponad 400 takich operacji.
Siostra jednej ze zmarłych kobiet poszukuje kontaktu z osobami, które w wyniku operacji bariatrycznych cierpiały w powodu komplikacji. Udało jej się nawiązać kontakt z rodzinami pozostałych dwóch pacjentek, które w Szpitalu Specjalistycznym w Wejherowie przeszły operacje „odchudzające” i zmarły. Rodziny poszkodowanych zamierzają złożyć zbiorowe doniesienie do prokuratury na wejherowską placówkę.
Ostatni przypadek śmierci w wyniku powikłań po operacji bariatrycznej miał miejsce w Chodzieży w ubiegłym roku. Otyła kobieta zdecydowała się na operację w Wejherowie. Ze szpitala wypisano ją dzień po przeprowadzonym zabiegu. Po powrocie do domu pojawiły się u niej objawy zapalenia otrzewnej. Kobieta zmarła.
Siostra poszkodowanej skontaktowała się rodzinami dwóch innych kobiet, które zmarły po operacji bariatrycznej, polegającej na pomniejszeniu żołądka. Okazało się, że u wszystkich trzech pacjentek wystąpiły po operacji powikłania wskazujące na zapalenie otrzewnej. Rodziny zmarłych oskarżają wejherowskich lekarzy o błąd medyczny. Chirurdzy nie zgadzają się z tymi zarzutami.
Zdaniem medyków chirurgiczne leczenie otyłości jest trudne i ryzykowne, ale to jedyny sposób na trwałe wyleczenie. W Szpitalu Specjalistycznym w Wejherowie odnotowano trzy zgony na ponad 400 wykonanych operacji bariatrycznych. Według słów lekarzy jest to wynik nie odbiegający od światowych standardów. Najlepsze ośrodki leczenia otyłości w Europie i Stanach Zjednoczonych osiągają podobne statystyki.
Tymczasem prokuratury w Gdyni i Wejherowie zajmują się już dwoma przypadkami śmierci w wyniku operacji pomniejszenia żołądka.