27.04.2022 15:25 36 PM
Zrywał i niszczył ukraińskie flagi z puckiego ronda, został zatrzymany przez policję. Okazało się, że jest nietrzeźwy. „To jest akt wandalizmu nie do przyjęcia” – mówi burmistrz Pucka.
Do incydentu doszło w drugim tygodniu kwietnia około godziny 15:30 na Rondzie Solidarności w Pucku.
— Dyżurny otrzymał zgłoszenie, że na trenie Pucka dochodzi do zrywania ukraińskich flag, na miejsce skierowani zostali policjanci. Funkcjonariusze przeanalizowali zapis z monitoringu, na podstawie którego ustalili rysopis tego sprawcy, wkrótce potem został zatrzymany na terenie miasta – mówi mł. asp. Łukasz Brzeziński z puckiej komendy.
Był to 40-letni mieszkaniec miasta, który w chwili zatrzymania był nietrzeźwy, miał ponad promil alkoholu w organizmie.
— Pucczanin został osadzony w policyjnym areszcie. Następnie został przesłuchany i usłyszał zarzuty, grozi mu do dwóch lat pozbawienia wolności – dodaje mł. asp. Łukasz Brzeziński.
Prokuratura Rejonowa w Pucku nadzoruje postępowanie dotyczące publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych jak również znieważenia flagi Ukrainy. W sprawie tej został przedstawiony zarzut. O incydencie zrobiło się głośno, kiedy internet obiegła informacja, że „polska prokuratura będzie ścigać Polaka z Pucka na podstawie ukraińskiego kodeksu karnego”. Internauci snuli takie domysły na podstawie udostępnionego przez samego podejrzanego postanowienia prokuratora o wezwaniu tłumacza przysięgłego języka ukraińskiego w celu dokonania tłumaczenia na język polski artykułu 338 ukraińskiego kodeksu karnego. Jak wyjaśnia prokuratura, w postanowieniu chodzi o zasadę wzajemności.
— Jeżeli chodzi o odpowiedzialność karną za znieważenie flagi obcego państwa, przepisy kodeksu karnego mają zastosowanie wówczas, gdy istnieje tak zwana zasada wzajemności, czyli tożsame zachowanie jest uznane za przestępstwo przez obce państwo, a więc podlega ochronie karno-prawnej. W takim wypadku zawsze prokurator jest zobligowany zbadać, czy takie zachowanie jest również objęte ochroną karno-prawną przez obce państwo. W tej sprawie wstępnie ustalono, że jest taka ochrona, a więc istnieje zasada wzajemności. Przy czym to musi być udokumentowane i znaleźć się w aktach, w związku z tym prokurator podjął decyzję o przetłumaczeniu zarówno treści tego artykułu jak i oficjalnej nazwy aktu prawnego i tytułu rozdziału w którym się znajduje - wyjaśnia Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jak zaznacza burmistrz Pucka, mieszkańcy miasta aktywnie uczestniczą w pomocy uchodźcom zza naszej wschodniej granicy. A zachowanie mężczyzny na rondzie jest nie do przyjęcia.
— To jest dla mnie incydent, jakiś margines. Oczywiście zawsze znajdą się osoby czy osoba, która pewnych rzeczy nie akceptuje i tak to traktuje, absolutna większość puckiego społeczeństwa zupełnie inaczej odnosi się do sprawy uciekinierów wojennych z Ukrainy – mówiła dla Twojej Telewizji Morskiej Hanna Pruchniewska, burmistrz Pucka.
Już pierwszego dnia wojny pucczanie zebrali się na rynku na wiecu solidarności, wywiesili flagę polską i ukraińską, żeby pokazać solidarność z wschodnim sąsiadem.
— Oczywiście dla mnie ta sytuacja z flagą ukraińską, która wydarzyła się na rondzie jest po prostu nie do przyjęcia, to jest akt wandalizmu. My takich rzeczy nie będziemy tolerować. Flagi Polski i Ukrainy wiszą tam i wisieć będą dopóki sytuacja międzynarodowa się nie zmieni. One wiszą nie dlatego, że jest ukrainizacja Polski, co jest absolutnym absurdem tylko po to, żeby okazać, że jesteśmy z nimi w tej trudnej sytuacji sercem, duchem i im realnie pomagamy – dodaje Hanna Pruchniewska.
W mieście przebywa obecnie ponad 500 uchodźców, są w 67 lokalizacjach - w mieszkaniach prywatnych, w ośrodkach wczasowych, w hotelach.