04.02.2022 15:30 4 AB/TTM
Tadeusz Rydzewski 77 lat temu uciekł z marszu śmierci. Wraz ze swoim przyjacielem wyskoczył z okna Kościoła Świętego Wawrzyńca w Luzinie. Jak sam przyznaje po latach, na terenach kaszubskich zauważalna była znaczna pomoc miejscowych.
W czwartek (3 lutego) w Luzinie obchodzono 77 rocznicę marszu śmierci. Do miejscowości przyjechał 97-letni Tadeusz Rydzewski, uczestnik wydarzenia, który uciekł przed gestapowcami właśnie w Luzinie.
— Ta wspólna inicjatywa była wywołana tym, że pan Tadeusz, 97-letni uczestnik marszu śmierci zgłosił się i przyjechał do Luzina, by podziękować mieszkańcom za odzyskane życie i rozliczyć się z tym faktem. To co przeżył chce przekazać naszym mieszkańcom - mówi dla Twojej Telewizji Morskiej Maria Krośnica, dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Luzinie.
Tadeusz Rydzewski wyruszył w marsz śmierci 25 stycznia 1945 roku wraz z szóstą kolumną. W nocy z 3 na 4 lutego uciekł przez okno z kościoła Świętego Wawrzyńca w Luzinie. Na zewnątrz panował mróz, przez całą noc ucieczki przemierzył blisko 400 metrów.
— Doszliśmy do Luzina drogą, skręciliśmy w prawo do kościoła, weszliśmy tam głównym wejściem. Do kościoła weszło może 300 osób, reszta zginęła w drodze na poboczach. Naszą wspólną decyzją była ucieczka z kościoła, wszystkie drzwi były zaryglowane. Stanąłem na ławkach, otworzyłem wysokie okno, musiałem zaczekać na kolegów, którzy nasłuchiwali marsz żandarma. Kiedy się znalazł po przeciwnej stronie, wtedy wyskoczyliśmy. Za mną wyskoczył mój przyjaciel Jerzy, szybko się oddaliliśmy, nikt nie zauważył - wspomina Tadeusz Rydzewski.
Podczas uroczystości w Luzinie 97-latek opowiedział dokładnie o swoich przeżyciach, podkreślał także, że na Kaszubach wiele osób mu pomogło.
— Tadeusz Rydzewski pokazał nawet okno z którego skakał ze swoim przyjacielem. Później przez dwa miesiące podróżował po Kaszubach od domu do domu, od stodoły do stodoły, gdzie się ukrywał aż do wyzwolenia. Dziękował wszystkim mieszkańcom Luzina i Kaszub. Dziwny był sposób szukania noclegu, wchodzili do zagród, które były biedniejsze, jeżeli przez okna widzieli święte obrazy, wiedzieli że trafili na Kaszubów, a tam nigdy im nie odmawiano pomocy - mówi Jarosław Wejer, wójt gminy Luzino.
Kaszubi w znaczący sposób pomagali uciekinierom, tym samym narażając swoje własne życie.
— Czuję się spełniony, że mogłem przyjechać tutaj i podziękować za życie które tutaj odzyskaliśmy - dodaje Tadeusz Rydzewski.