21.06.2021 15:00 4 WH
To był pracowity weekend dla służb ratunkowych. Ratownicy SAR w ciągu dwóch dni udzielili pomocy 23 razy. Zgłoszenia dotyczyły m.in. porwania plażowiczów na dmuchanych zabawkach przez morze. Do takiej sytuacji doszło w Karwieńskich Błotach Drugich i Lubiatowie.
W ostatnich dniach ratownictwo z powiatu wejherowskiego i puckiego miało ręce pełne pracy. Weekendowe upały sprzyjają relaksowi nad wodą. Beztroska zabawa w morzu może doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji.
Przekonali się o tym plażowicze z Lubiatowa. W niedzielę (20 czerwca) około godziny 14:00, kobieta na dmuchanym flamingu wypłynęła na głębokie morze, najprawdopodobniej zasnęła. Do akcji zaangażowano strażaków oraz Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa.
— Za kobietą popłynął mężczyzna na materacu, aby ją ratować. Takie akcesoria dmuchane mogą ulec uszkodzeniu i może nam nie starczyć siły na powrót na brzeg. Trzeba pamiętać, aby korzystać z rozsądkiem z takich urządzeń – zwraca uwagę asp. sztab. Anetta Potrykus, oficer prasowy z wejherowskiej komendy.
Jednostka ratownicza SAR z Łeby podjęła te osoby na brzeg. To nie jedyne tego typu zdarzenie, które miało miejsce w Lubiatowie. Ponadto Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa na tej plaży interweniowała jeszcze dwa razy. W pozostałych przypadkach były to zdmuchnięte, puste leżaki wodne.
Ratownicy SAR działali także w Karwieńskich Błotach Drugich, gdzie przed godziną 14:00 kilkuletnie dziecko na dmuchanym jednorożcu zostało porwane przez wiatr.
— Była to czteroletnia dziewczynka, która unosiła się sama na dmuchanej zabawce. W trakcie powrotu na brzeg, został podjęty ojciec dziecka, który wyruszył wpław na ratunek oraz dwie kolejne obce osoby. Oni brali udział w działaniach ratujących dziecko – mówi Rafał Goeck, rzecznik prasowy SAR.
Wcześniej ratownicy otrzymali informację o dryfującym materacu. Na miejsce wysłano helikopter, ponieważ było podejrzenie, że na sprzęcie pływał człowiek i wpadł do wody. Alarm okazał się fałszywy.
— To był dla nas bardzo pracowity weekend. Przez sobotę i niedzielę udzieliliśmy pomocy 23 razy. Z czego w samą niedzielę interweniowaliśmy 18 razy. Mieliśmy sporo zgłoszeń, które były związane z materacami, pontonami i innych sprzętem rekreacyjnym, który był wypychany razem z ludźmi w stronę morza. Miało to związek z tym, że wiatry wiały z kierunków południowych – tłumaczy Goeck.
W Helu także doszło do awaryjnej sytuacji, która dotyczyła nurkowania komercyjnego. Jeden z nurków nie wynurzył się z wody o umówionej godzinie. Interweniowały służby. Po pół godziny nurek samodzielnie wypłynął na powierzchnię. Został przebadany przez ratowników, nic mu się nie stało.