06.11.2018 09:03 22 mike/MOSG/PO Gdańsk

Poniżali, zastraszali, a nawet bili. Szajka handlarzy ludźmi zarobiła 4,5 miliona złotych

Fot. MOSG

Trzy osoby zamieszane w proceder handlu ludźmi i prania brudnych pieniędzy zatrzymali funkcjonariusze z Morskiego Oddziału Straży Granicznej. To dwie kobiety w wieku 40 i 61 lat oraz 42-letni mężczyzna, który prowadził firmę w powiecie wejherowskim. Wszyscy są mieszkańcami województwa pomorskiego. Śledztwo w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

Proceder miał trwać od 2016 roku. Na trop szajki funkcjonariusze natrafili w październiku 2017 roku, podczas czynności związanych z kontrolą legalności zatrudnienia cudzoziemców w jednej z firm działających w powiecie wejherowskim. Jej właścicielem był 42-letni mieszkaniec województwa pomorskiego. Według śledczych, kierowana przez niego grupa osób wykorzystywała obywateli Polski i cudzoziemców w pracy o charakterze przymusowym na terenie Polski i Szwecji. Do zatrzymań doszło 29 października 2018 roku.

Sprawcy procederu, czerpiąc korzyści finansowe z niewypłaconych należności przysługujących pracownikom, uczynili sobie z tego stałe źródło dochodu. Poprzez agencje pracy działające poza granicami Polski, ogłoszenia internetowe czy polecenia innych osób pracownicy byli werbowani do pracy w firmie 42-latka. Wśród nich byli cudzoziemcy z Ukrainy, Białorusi, Gruzji i Mołdawii. Tutaj osoby były sprawdzane pod kątem posłuszeństwa i podatności na wpływy oraz manipulacje organizatorów procederu. Wysyłano je do pracy na budowach w Szwecji i w Polsce – informuje kpt Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Komendanta Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.

Z pracownikami nie podpisywano umów lub sporządzano je w języku dla nich niezrozumiałym. Poza tym zabierano im paszporty, umowy, oświadczenia o pracę, wypłacano tylko część wynagrodzenia lub wcale. Gdy upominali się o zapłatę, grożono im deportacją lub fałszywie oskarżano o kradzież, wysyłając zawiadomienia do organów ścigania.

Z ustaleń śledczych wynika, że 42-latek organizował obowiązkowe odprawy pracownicze, na których zastraszał pracowników, poniżał ich, ubliżał, a nawet bił. Często wykorzystywał też krytyczne położenie przyjezdnych, którzy nie mieli już własnych środków do życia i musieli polegać wyłącznie na wynagrodzeniu, jakie miała wypłacać firma 42-latka – dodaje Andrzej Juźwiak.

Wynagrodzenie nie było wypłacane, a jeżeli było, to w kwotach niewystarczających na zaspokojenie potrzeb życiowych. Pracownikom potrącano za mieszkanie, rzekome ubezpieczenie, odzież roboczą. W celu zmuszenia do wykonywania poleceń, stosowano groźby kar finansowych, wydaleniem z kraju, a w razie ucieczki – odnalezieniem ich oraz ich rodzin – informuje Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

Wstępnie szacuje się, że sprawcy mogli wykorzystać do pracy przymusowej przeszło 540 osób, osiągając w ten sposób dochód w wysokości nie mniej niż 4,5 miliona złotych. Uzyskane w ten sposób środki były następnie inwestowane w inną, legalną działalność gospodarczą. Celem firmy 42-latka było zwerbowanie jak największej liczby osób, aby w ten sposób uzyskać jak największy zysk.

Sąd zadecydował o aresztowaniu 42-letniego mężczyzny na trzy miesiące. Usłyszał on zarzut przestępstwa handlu ludźmi, za które grozi co najmniej trzy lata pozbawienia wolności. Zatrzymanym kobietom przedstawiono zarzut z art. 299 kk (pranie brudnych pieniędzy). Orzeczono wobec nich zakaz opuszczania kraju oraz poręczenia majątkowe w wysokości 100 tysięcy złotych wobec 61-latki i 200 tys. zł wobec 40-latki. Wszyscy podejrzani nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów.

Jak podkreślają śledczy, sprawa ma charakter wielowątkowy i rozwojowy. Niewykluczone są dalsze zatrzymania. Do jej realizacji komendant Morskiego Oddziału Straży Granicznej powołał specjalną grupę, w której skład wchodzą doświadczeni funkcjonariusze śledczy i kryminalni. Dotychczas ujawniono i przesłuchano w charakterze świadków, pokrzywdzonych bądź ofiar handlu ludźmi kilkadziesiąt osób.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...