20.08.2018 14:53 1 mike

Cleo: „Im mniej się spinamy, tym lepiej to wychodzi”

Żródło: CKPiS/Facebook

Gwiazdą festynu rodzinnego w Ostrowie, który odbył się w miniony czwartek (16 sierpnia), była Cleo. Artystka w wywiadzie dla Radia Norda FM opowiedziała o swojej pracy scenicznej, przeszłości i planach na najbliższą przyszłość.

Urodzona w Szczecinie wokalistka, kształciła się w Warszawie, gdzie ukończyła studia. W czasach studenckich mieszkała też w Paryżu. I chociaż szerzej publice dała się poznać dość późno, jak sama mówi, jej przygoda z muzyką sięga czasów dzieciństwa.

Wcześniej śpiewałam przez sześć lat w chórze gospel, a jeszcze wcześniej – wszystko zaczęło się w okolicach podstawówki… Tak się to ciągnie do tej pory – opowiada Cleo.

Choć wielu artystów, nie tylko z Polski, preferuje śpiewanie po angielsku, Cleo poszła inną drogą. Polszczyzna w jej piosenkach to prawdziwy znak rozpoznawczy.

Kiedyś też byłam w opozycji, bo łatwiej się śpiewa po angielsku. Zdecydowanie jest to płynniejszy język. Nasz piękny, „szeleszczący” język jest znacznie trudniejszy – przyznaje artystka. – Natomiast jest dowodem, że ładnie można ubrać piosenki w słowa – można fajnie je frazować i tak dobrać, żeby brzmiały płynnie – dodaje.

Dużą popularność przyniosła Cleo współpraca z Donatanem i wypromowanie piosenki „My, Słowianie”. Artystka zaprezentowała ten utwór na 59. Konkursie Piosenki Eurowizji 2014 w Kopenhadze. Tutaj również polszczyzna odegrała bardzo ważną rolę, choć część tekstu została zaśpiewana po angielsku, co było podyktowane względami praktycznymi.

Zdecydowaliśmy się na występ „pół na pół”, ponieważ szkoda mi było całkowicie się odsunąć do języka polskiego, a jednocześnie chciałam, żeby publika zrozumiała, o czym śpiewamy. Myślę, że fajnie to wszystko wyszło – wspomina Cleo.

Ten występ przyniósł wokalistce jeszcze większą popularność, na który ona sama, jak przyznaje, kompletnie nie była przygotowana. Piosenka, która przypadła do gustu europejskiej publice, w zasadzie… była dziełem przypadku.

To w ogóle był żart muzyczny. Po prostu z Donatanem się założyliśmy, a w zasadzie on się ze mną założył, że nie jestem w stanie zrobić nic, oprócz soulu, gospel i R&B. A ja przekornie powiedziałam: „Dlaczego nie folk?”. Przecież też kiedyś śpiewałam w zespole folkowym. I tak powstało „My, Słowianie”, zupełnie „lajtowo”, trochę dla żartu. Okazuje się, że im mniej się spinamy w robieniu piosenek, tym lepiej to wychodzi – podkreśla Cleo.

Jednak inne kompozycje są już zdecydowanie bardziej przemyślane. Cleo, jak sama zaznacza czerpie inspiracje i ze świata, i z kosmosu. Obserwuje też innych ludzi. Inspiruje się przeżyciami najbliższych, co skłania ją do refleksji i motywuje do działania.

Cleo przyznaje, że jej żywiołem jest kontakt z publicznością i występy na scenie.

Kocham je, uwielbiam. Zawsze się śmieję, że budzi się we mnie alter ego, które jest chyba bardziej drapieżną moją wersją. Przyznam szczerze, że gdy tylko tydzień nie ma mnie na scenie, to jestem już mocno stęskniona i uzależniona od sceny – zaznacza artystka.

Żródło: CKPiS/Facebook

Żródło: CKPiS/Facebook

Drugie, mniej drapieżne oblicze Cleo widać po miłości do natury.

W większości klipów pojawiają się u mnie jakieś zwierzęta bądź natura. Jestem wrażliwcem – osobą, która ma w sobie dużą dawkę empatii, więc przyroda i ogólnie zwierzęta są mi bardzo, bardzo bliskie – przyznaje wokalistka.

Zapytana o najbliższe plany muzyczne, Cleo mówiła o przygotowaniach do ukończenia trzeciej płyty. Nie jest to jednak proste wyzwanie do realizacji.

Mam tak „ściśnięty” czas w kalendarzu, że dosłownie łapię momenty, by uciec do studia nagraniowego i kończyć kolejne single, następne piosenki na płytę. Być może pojawi się ona na początku przyszłego roku – podsumowuje wokalistka.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...